Tam, gdzie Hańcza i Rospuda (5)
Suwalszczyzna to nie tylko urocze krajobrazy, lecz także ciekawa historia na styku kilku kultur, narodowości. Tylko tam spotkać można u nas skupiska starowierców (staroobrzędowego odłamu prawosławia) czy miejscowości z przewagą ludności litewskiej. W Puńsku (wieś gminna w powiecie sejneńskim) spaliśmy w litewskim gimnazjum. W gminie tej ponad 70 proc. ludności to Litwini, więc wszystkie miejscowości mają podwójną nazwę: polską i litewską (tak ustalono w referendum). W pobliżu Puńska, w małej wiosce Trakiszki, oczarował nas ponadstuletni dworzec kolejowy, który obecnie jest restaurowany. Patrząc na niego, miało się wrażenie, że zaraz na peronie pojawi się jakiś carski urzędnik z urzędniczą świtą w długich szynelach.
|
W Stańczykach, w przylegającej do Obwodu Kaliningradzkiego Puszczy Rominckiej, koniecznie trzeba zobaczyć monumentalną budowlę pruską (lata 1912-1926). Są to potężne, najwyższe obecnie w Polsce (wysokość 40 m, długość ponad 200 m) dwa żelbetonowe, zbudowane tuż obok siebie mosty kolejowe (już nieczynne, bo rozebrano tory). Są one dowodem potęgi gospodarczo-militarnej. W tamtych czasach były prawie nie do zburzenia. Jest to unikalne miejsce. Pod mostami płynie szemrząca, malutka rzeczułka o wdzięcznej nazwie Błędzianka.
Wiadukty w Stańczykach
|
We wstępie do tego cyklu, reklamując Suwalszczyznę napisałem, że jest to rejon rzadko odwiedzany przez turystów z naszych okolic, a jednak właśnie przy mostach w Stańczykach mieliśmy sympatyczne spotkanie z młodymi mieszkańcami Chojny, podróżującymi samochodem z namiotami. Przy okazji wyświadczyli nam bezcenną przysługę, bo jednemu z naszych rajdowiczów pękła opona i nie dało się już jechać. Młodzieńcy ochoczo skoczyli do pobliskiego miasteczka i było po kłopocie.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik