Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 41 z dnia 12.10.2010

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
52 komitety wyborcze
Czas na prezentację
W Kołbaczu wirtuozi i odchodzący muzykanci
Kirkuty z Chojny do Szczecina
Pierogi razy pięćdziesiąt
Włóczykij znów w Warszawie
Unijne cuda
Czy ktoś myśli o parkingach?
Internet pod strzechy
Trzcińsko na plusie
Jeszcze o konkursie w SOSW Chojna
Sport

Jeszcze o konkursie w SOSW Chojna

Korzystając z prawa do repliki prasowej, pragnę odnieść się do listu radnego powiatu gryfińskiego Piotra Waydyka pt. "(Nie)poważnie o poważnych sprawach" z nr. 38. W nawiązaniu do dyskusji, jaka toczyła się na łamach "GCh" na temat wymiany kadr w placówkach oświatowych powiatu - z bezpartyjnych, doświadczonych, zasłużonych fachowców na kolegów partyjnych starosty - chciałbym ponownie zabrać głos w tej sprawie. Po "uderzeniu w stół", jakim był głos w tej sprawie, odezwały się "nożyce" pana starosty, czyli nie on sam, ale Piotr Waydyk i Barbara Rawecka. Kiedy kolejnego "zamachu kadrowego" nie dało się już ukryć (w Specjalnym w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Chojnie Piotrowski - Platforma Obywatelska za Sikorę - "niestety", bezpartyjny fachowiec) - starosta W. Konarski starał "usprawiedliwić" swoje partyjne roszady rzekomymi "poważnymi zarzutami" wobec Natalii Sikory - byłej dyrektorki SOSW. Tajemnicą poliszynela jest, że "polowanie na b. dyrektor trwało od 2009 r., kiedy to "ośmieliła się" stanąć do konkursu na dyrektora i wygrać, a przecież już od roku dyrektorem placówki miał być człowiek, który nigdy nie kierował placówką szkolnictwa specjalnego, a nawet bezpośrednio nie pracował z dziećmi specjalnej troski, ale był oczywiście kolegą pana starosty. Po roku zamach się udał, E. Piotrowski (członek władz powiatowych PO) został dyrektorem na 5 lat, a nie - jak N. Sikora (po konkursie w 2009 r.) tylko na rok. Starosta Konarski, publicznie zapytany przeze mnie, Natalię Sikorę i radnych, o jakie "poważne zarzuty", a raczej preteksty chodzi - wyparł się wszystkiego, zarzucił redaktorowi Robertowi Ryssowi, który zacytował jego słowa - kłamstwo, a nawet wykorzystanie prywatnej rozmowy dla celów publicystycznych. Wyszło na to, że pan starosta co innego mówi prywatnie, co innego mówi oficjalnie, co innego pisze, a jeszcze co innego robi. Słusznie zauważył red. Ryss, że "odpowiedzialność za słowo i odwaga muszą cechować zarówno dziennikarzy, jak i polityków, także samorządowych". Święta prawda! Ze stosowaniem tych słów pan starosta i jego ekipa ma duże kłopoty. Otóż pan starosta zdaje się nie odpowiadać osobiście za swoje słowa, ale także nie odpowiada osobiście na pytania zadawane mu publicznie - jako funkcjonariuszowi publicznemu. Chowa się za to skrzętnie za stwierdzeniem: "co złego, to nie ja!". W jego imieniu i w dość naiwnej obronie wypowiadają się za to radny Piotr Waydyk (na łamach "Gazety Chojeńskiej") i sekretarz powiatu Barbara Rawecka (na łamach "Gazety Gryfińskiej", prowadzonej przez redaktora naczelnego, którego ojciec jest... wicestarostą, czyli zastępcą W. Konarskiego).

To "biedny w swej niewiedzy" radny Waydyk, pisze, że "starosta czegoś nie mówił, bo mu mówił , że nie mówił...". Bzdury opowiadane przez radnego Waydyka, jakoby "starosta korzystał z samochodu służbowego powiatu tylko w celach służbowych jedynie wtedy, kiedy jeździ w sprawach służbowych" - są doprawdy rozbrajające. Pan Waydyk należy do organu kontrolnego powiatu, powinien raczej wykazać ogromną czujność, a nie wyjątkową naiwność, jeśli chodzi o prawdomówność starosty. Jeśli miesiącami widuje się pana starostę samodzielnie prowadzącego samochód służbowy powiatu ok. 7 rano na trasie Mieszkowice - Gryfino, a po 15 na trasie Gryfino - Mieszkowice, jeśli starosta jeździ na tej trasie z panią sekretarz powiatu lub ona jeździ samochodem powiatu samodzielnie i parkuje go pod swym domem w Chojnie także po południu - to są fakty. Jeśli widzą to dziesiątki osób, w tym ja osobiście, to czy radny Waydyk naprawdę "nie widzi i nie słyszy", czy tylko udaje, bo takie ma "polecenia służbowe", chociaż to przecież radni powiatowi są zwierzchnikami pana starosty, a nie odwrotnie.

Jestem przeciwnikiem wyrachowanych polowań z nagonką na ludzi, których jedyną "wadą" jest to że... są i dodatkowo są dobrzy merytorycznie, ale muszą zrobić miejsce dla "swojaków" pana starosty i jego ekipy. Jestem przeciwny nepotyzmowi politycznemu stosowanemu w powiecie, którego jedną z ofiar jest Natalia Sikora.
Uważam, że fakt, iż na list otwarty do władz powiatu (tj. starosty, 5-osobowego Zarządu Powiatu i 21-osobowej Rady Powiatu) odpowiada (w "Gazecie Gryfińskiej") urzędnik, jakim sekretarz Barbara Rawecka - świadczy o wyjątkowej bezradności i bezwładności panów stanowiących władzę w powiecie. Pani sekretarz napisała także, że "kiedy przyszli do mnie nauczyciele z tej szkoły (ZSP nr 2 w Gryfinie) i chcieli opublikować list, wyperswadowałam im ten zamiar...". W Chojnie znane są aż za nadto "środki perswazji", stosowane przez B. Rawecką...
Zatem dowiadujemy się, że lepiej pewne sprawy załatwiać w starym stylu, czyli po cichu. W sprawie Natalii Sikory tym razem się nie udało przeprowadzić po cichutku "kroniki zaplanowanej eliminacji". Może niektórzy radni powiatowi i otoczenie starosty w końcu otworzyli oczy na to, co się stało w dziedzinie POlityki kadrowej w POwiecie? Może niektórzy ocknęli się za późno, może ze zdziwienia nie mogą już zamknąć oczu? Może będą musieli poddać się społecznej weryfikacji i wytłumaczyć się przed środowiskiem nauczycieli, rodziców i uczniów? Oby.
Andrzej Rajfur wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Chojnie

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska