Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 20 z dnia 17.05.2011

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Rozbiegana Polska
Zmienił ziemię, nie zmienił nas
Polsko-Niemieckie Targi Pracy w Chojnie
50 lat kapłaństwa
Ja kontra Ghana
Mistrzowie województwa
„Grosik” w Chojnie
Druchowie z Lubiehowa
Ruszył gołębi peleton
Sport

Zmienił ziemię, nie zmienił nas

Za nami kolejna w ostatnich latach kumulacja zbiorowych emocji - tym razem w związku z beatyfikacją Jana Pawła II. 6 lat temu przeżyliśmy coś takiego po jego śmierci, a rok temu - po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Trzeba dużo większej naiwności niż moja, by oczekiwać, że te kolejne zbiorowe emocje przeistoczą się w trwałe dobro, zmieniając nasze dusze i charaktery. Niestety, silne uczucia ogarniają nas szybko, ale równie szybko wietrzeją. Potrafią też przemienić się w głęboką nienawiść, jak stało się po ubiegłorocznej katastrofie.

Jan Paweł II był dla nas przez ćwierć wieku wielkim darem (z chrześcijańską pokorą wypada wątpić, czy zasłużonym). Podczas pierwszej pielgrzymki do kraju w 1979 roku swą homilię na placu Zwycięstwa w Warszawie zakończył chyba najsłynniejszym swym zawołaniem: „Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi”. Jest kwestią wiary, czy rzeczywiście Duch odmienił ziemię. Nie musiał, bo zrobił to za niego Jan Paweł II. Ewidentny jest jego wpływ na to, że upadł komunizm i że od ponad 20 lat żyjemy w wolnym kraju. Stawia to błogosławionego papieża obok Reagana, Gorbaczowa, Wałęsy.

Udało się więc Janowi Pawłowi zmienić ziemię, ale nie udało mu się zmienić nas. Nie zmienił też polskiego Kościoła i nie uchronił go od bardzo głębokiego kryzysu. Nie zbudził z letargu polskiej teologii. Nie nauczył nas kochać i szanować swej ziemi na tyle, byśmy jej barbarzyńsko nie brukali porzucanymi w lasach śmieciami. A przede wszystkim nie zdołał spowodować, byśmy jako Polacy bardziej ufali sobie nawzajem: jesteśmy pod tym względem na szarym europejskim końcu. To nasza wielka ułomność, a z jej dotkliwości nie do końca zdajemy sobie sprawę. Tymczasem skutki są dotkliwe codziennie dla każdego z nas, odbijają się na atmosferze życia publicznego i sąsiedzkiego (chodzi zarówno o sąsiadów z tej samej klatki schodowej czy zza płotu, jak i o sąsiadów naszego kraju), na kreatywności i aktywności społecznej, na budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, nawet na gospodarce.

Gdy Jan Paweł II żył, nie słuchaliśmy go, lecz traktowaliśmy jak narodowy totem, mający poprawić nam poczucie własnej wartości. Wielbiliśmy go, ale tak naprawdę nie miało dla nas znaczenia, co mówi o duchowości, o godności osoby ludzkiej. Sprzeciwiał się nacjonalizmom, antysemityzm nazywał ciężkim grzechem, a mimo to rzesze jego polskich wyznawców myślą i mówią zupełnie odwrotnie.
Nie zmienił nas za życia ani w dramatycznych chwilach odejścia, więc tym bardziej nie zmienił nas po swojej śmierci. Nie zmieni też jako błogosławiony czy święty. Bo do tego potrzebny jest własny wysiłek duchowy, porzucenie zgubnych wyobrażeń o naszej wyjątkowości wśród narodów świata, odrzucenie polskich mitów heroiczno-martyrologicznych. Potrzebna jest nam pokora, spojrzenie w lustro, szczery rachunek sumienia i wewnętrzna potrzeba zmienienia własnego życia.
Polskie zbiorowe emocje mają trwałość mydlanej bańki. Podobnie długo żyło tzw. pokolenie JP II. Bo gdzie go teraz szukać? Chyba nie wśród kiboli i demonstrantów, zionących nienawiścią i potrząsających przy tym biało-czerwonymi flagami albo krzyżem?
On wlewał tyle dobra w nasze serca, które jednak okazały się strasznie dziurawe. Prawie wszystko wyciekło...

Jan Paweł II popełniał niemałe błędy (tyle że polska hipokryzja nie pozwala o tym normalnie rozmawiać). Mimo to niemal dla wszystkich Polaków był wielką, wyjątkową postacią - niezależnie od rytuałów odprawionych 1 maja na placu św. Piotra. Ale nie mamy jakiegoś wspólnego mianownika tej wielkości, który przekuwałby się w widoczne duchowe znaki jego obecności. Bo jeśli jedynymi znakami mają być setki pokracznych pomników, to nie jest z nami dobrze.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska