Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 33 z dnia 16.08.2011

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Kościół na granicy
Nowy wicekomendant
Śmiertelny wypadek na drodze
Kronika wypadków königsberskich
Sztafeta na wyspach
W rocznicę odejścia naszego noblisty
Rowerem na Jasną Górę (2)
Nowy radny w Moryniu
Sport

Rowerem na Jasną Górę (2)

Druga część relacji z największej w Polsce pielgrzymki rowerowej, która 18 lipca dotarła na Jasną Górę

Szczecińska pielgrzymka pod względem ilości uczestników przerosła już znacznie pielgrzymkę pieszą. 300 rowerzystów na drodze, ubranych w jednakowe kamizelki odblaskowe, robi wrażenie. Jedzie się w 15-osobowych grupach, aby kierowcom nie utrudniać zbytnio życia.

Jacek Prętki - uczestnik pierwszej pielgrzymki
Jak było 19 lat temu, gdy wszystko się zaczęło?
To historia potwierdzająca tezę, że wszystkie duże dzieła mają swój skromny, mało zauważalny początek. Dwóch uczniów Technikum Budowy Okrętów w Szczecinie: Jacek Prętki (obecnie nauczyciel wf w SP w Chojnie) i Sebastian Świłpa postanowiło wybrać się rowerami do Częstochowy. Pomysł wyszedł od Sebastiana. Impulsem było poszukiwanie nowej formy pielgrzymki, bo piesze wędrowanie utartymi szlakami nie pociągało zbyt wielu młodych ludzi. Dostali glejt od księdza, aby w razie czego liczyć na wsparcie życzliwych osób i żeby nie była to zwykła „cywilna” wycieczka. Mieli jechać po szlakach sanktuariów, niekoniecznie najkrótszą drogą. Dotarli bez większych przygód na Jasną Górę i pełni entuzjazmu zrobili przed obrazem Matki Bożej przyrzeczenie, że przyjadą tu jeszcze 9 razy (nowenna). Wracali do Szczecina też rowerami, robiąc w obydwie strony sporo ponad 1200 km. Na drugi wyjazd dało się już namówić 10 osób, ale potem był mały kryzys i dopiero za piątym razem uzbierała się 50. Wtedy, jak mówi Jacek, nie dało się już jechać bez oficjeli i po dołączeniu ks. Romana Rostkowskiego (obecnego kapelana) pielgrzymka została oficjalnie zarejestrowana. Pierwsi organizatorzy nie tylko wypełnili przyrzeczenie nowenny, ale stali się prekursorami szerokiego obecnie w naszym kraju ruchu rowerowo-pielgrzymkowego. W międzyczasie po 10 wyprawach na Jasną Górę Sebastian z trzema uczestnikami pojechał rowerem do Rzymu i w Castel Gandolfo przyjmował ich Jan Paweł II. Potem pielgrzymował jeszcze do Medjugorie. Jacek po kilkunastu wyjazdach do Częstochowy wyłączył się z pielgrzymek. Obecnie jednak nie mogło go zabraknąć z okazji jubileuszowej dwudziestki.
Sebastian Świłpa - inicjator pierwszej pielgrzymki z roczną córką Tereską. Oprócz tego zabrał czwórkę starszych dzieci, żonę i parę osób z dalszej rodziny.
Jak zagospodarować ten urodzaj?
Tak duża rzesza rowerzystów przerasta już możliwości organizacyjne i powstał problem, co robić dalej. Gdy zapytałem Sebastiana, który nadal jest głównym organizatorem pielgrzymek, czy ograniczy ilość uczestników odpowiedział: - I co? Gdy zgłosisz się za rok, to powiem, że już nie ma miejsca? Poradzimy sobie. Może zrobimy dwie grupy, które wyruszą w odstępach parodniowych - dodał. Rozmawiałem też z jednym z kapłanów, który uczestniczył w wielu pielgrzymkach pieszych, a obecnie jeździ z rowerzystami. Wyznał, że tutaj jest inna atmosfera, większa integracja uczestników i ta forma budowy wspólnoty chrześcijańskiej bardziej mu odpowiada. Na tegorocznej pielgrzymce była rekordowa ilość ośmiu księży. Wśród nich zakonnik - misjonarz, który od 15 lat przebywa w Kongo, a w czasie obowiązkowej trzymiesięcznej reemigracji chętnie dołącza do rowerzystów. Ciekawie opowiadał o jakże innych realiach tamtego życia religijnego i sposobach dotarcia z wiarą chrześcijańską do tubylców. (cdn.)
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska