Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 40 z dnia 04.10.2011

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
W niedzielę wybory
Zagubiony porządek, zagubiona Polska
Pomóżcie nam!
Iść po granicy
Polska światłoczuła w Gryfinie
Christoph i Mietek
Papieski koncert w Moryniu
Poetycki sukces
Miłosny bieg
Sport

Christoph i Mietek

To niezwykła historia przyjaźni Niemca i Polaka w strasznych czasach II wojny, które takim historiom wybitnie nie sprzyjały. Christoph von Tresckow jako niespełna 20-latek mieszkał w Wartenbergu (dziś Chełm Dolny w gm. Trzcińsko-Zdrój) i zaprzyjaźnił się z Mieczysławem Grześkowiakiem - synem pracujących w majątku robotników przymusowych z Wielkopolski.

To o tym głównie traktuje książka Tresckowa „Wartenberg - Chełm Dolny. Eine deutsch-polnische Erfahrung” („Wartenberg - Chełm Dolny. Polsko-niemieckie doświadczenie”). Mówił o niej 29 września podczas spotkania zorganizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Chojnie. Wzruszony czytał fragmenty. Mietek (czy - jak mówił - Mieczek), choć już nie żyje, to do dziś dla tego 86-letniego staruszka nadal bardzo ważna postać. Przyjaźń z nim to był przez dziesiątki lat jedyny łącznik z utraconą małą ojczyzną i z utraconą rodziną. To na oczach Mietka czerwonoarmiści na progu domu w Wartenbergu zastrzelili w 1945 r. matkę i brata Christopha. I dzięki Mietkowi, gdy cudem odnaleźli się po blisko pół wieku, po raz pierwszy po wojnie przyjechał do Chełma. Mieszkający już w Poznaniu M. Grześkowiak ponad 20 lat temu wysłał do niego list, zaadresowany tylko „Państwo z Wartenbergu”. Nadał go do afrykańskiego Lesotho, bo tam wtedy mieszkał Christoph (po wojnie jako meliorant i farmer pracował m.in. w Paragwaju, Indiach, Afganistanie). Po wielu miesiącach list dotarł do adresata, ale w... Kingston na Jamajce, bo już tam się przeniósł. Przyjaciele w końcu się spotkali i razem odwiedzili Chełm Dolny. - Nie miałem zamiaru wracać do Wartenbergu - opowiadał w czwartek w Chojnie Tresckow. - Moi krewni byli tam i przysłali mi zdjęcie, na którym były tylko fundamenty domu i zniszczony cmentarz. Kraje, w których żyłem przez ostatnie 40 lat, były mi bliższe niż mój heimat, który skreśliłem. Należał do innego czasu, a może nawet do innego świata. List Mietka ożywił to wszystko.

Christoph jest bratankiem gen. Henninga von Tresckowa - jednego z głównych spiskowców przeciw Hitlerowi. W 1944 r. na wieść o niepowodzeniu ostatniego zamachu w Wilczym Szańcu, stryj pod Białymstokiem popełnił samobójstwo, upozorowane na śmierć w wyniku ataku partyzantów. Miał w Chełmie państwowy pogrzeb z wszystkimi honorami, dostojnikami z NSDAP i wieńcami ze swastyką. Gdy dwa tygodnie później wyszedł na jaw jego udział w spisku, gestapo wykopało trumnę i spaliło ciało w krematorium obozu Sachsenhausen, by nie został żaden ślad po zdrajcy Rzeszy.

Tę niewielką książeczkę warto wydać po polsku. Może zrobią to władze Trzcińska? Na spotkaniu obecny był wiceburmistrz tej gminy Józef Szott.
(tekst i fot. rr)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska