Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 01 z dnia 03.01.2012

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Witaj Nowy Roku
W niedzielę XX Finał Wielkiej Orkiestry
Nowe budżety gminne
Czy podkręcą dochody?
Mieszkania do sprzedaży i na rehabilitację
O więzieniach, symbolach i narzędziach władzy sądowniczej w dawnej Chojnie oraz strasznej historii komtura z Rurki słów kilka
PCPR najlepszy w kraju
Kronika wypadków königsberskich
Młodzi o stanie wojennym
Śmierć rowerzysty
Płonące fajerwerki
Sport

O więzieniach, symbolach i narzędziach władzy sądowniczej w dawnej Chojnie oraz strasznej historii komtura z Rurki słów kilka

W momencie lokacji Chojna otrzymała prawo sądownictwa wyższego (Obergericht) i niższego (Untergericht). Symbolem władzy sądowej miasta była stojąca nieopodal ratusza drewniana figura Rolanda. Figurę średniowiecznego bohatera stawiano często w miastach niemieckich oraz tych, które były w zasięgu tak zwanego niemieckiego prawa lokacyjnego. Posągi Rolanda znajdowały się między innymi w Cedyni, Gorzowie, Połczynie-Zdroju i w Sądowie (Sandow).

Roland z Chojny
Chojeński Roland został doskonale opisany przez Augustina Kehrberga: „Na środku rynku można było zobaczyć drewnianego Rolanda (podobnego do stojącego na wielkim kamieniu w miasteczku Cedynia). Jak tu został postawiony, nikt w końcu nie umiał mi powiedzieć. Na podstawie powszechnego mniemania i z tego, co jest napisane u Angelusa [Andreas Angelus 1561-98, kronikarz brandenburski], uważano, że pochodzi on od pierwszego niemieckiego cesarza - Karola Wielkiego. Bo on [Angelus] tak pisze: »Wizerunek wielkiego Rolanda w pełnej zbroi znajduje się w Brandenburgu i w innych miejscach. Wiadome jest, że był synem siostry cesarza, hrabią von Blaulio z Francji, synem hrabiego Milo; był wojownikiem szczęśliwym i odważnym, który bardzo dzielnie stawał w wojnach, jakie Karol Wielki toczył w VII i na początku VIII wieku w Niemczech z pogańskimi Westfalczykami, Wenedami, Czechami i Sasami, a [mając] swój róg Olivant i miecz Durant, niezwykłych czynów w wojnach i bitwach dokonywał. A.[nno]C.[hrist.] 778 po szczególnie ciężkim spotkaniu z pragnienia i zmęczenia umarł. Dla uczczenia [bohatera] Karol Wielki w Brandenburgu i w innych miastach polecił stawiać jego wizerunki, aby było wiadome, że tym miejscom i miastom w swej łaskawości nadał wielkie przywileje i prawa sądowe«. Ale nasz Roland nie mógł mieć wspomnianego cesarza za swego sprawcę ani być wspomnieniem jego krewnego, jako że on [cesarz] 28 stycznia A.[nno] 814 zmarł w Aachen [Akwizgran], tak więc [jest niejasne], kto był wówczas w naszej Chojnie i kto mógł ten pomnik wymyśleć. Można więc powiedzieć, że ten cesarz nie mógł być nawet w tym miejscu czy w tej okolicy, [która] nie była wtedy nawet zamieszkała, nie istniała tu żadna wieś ani przysiółek. Löckelius uważa, że to cesarz Zygmunt, który jako młody człowiek [został] margrabią, często się tu zatrzymywał (...), a gdy został cesarzem, ofiarował miastu Rolanda jako signum banni regii et libertatis (znak królewskiego prawa i wolności). Sam sądzę z innymi sławnymi mężami, że słowo »Ruland« pochodzi z Rugii, która przez dawnych Sasów [była zamieszkana] i [oznaczało] rzecz przynoszoną, aby uzyskać sprawiedliwy wyrok, i stąd to słowo jest wywodzone, tak, więc na Rolanda albo jako na symbol wolności sądowej albo jako na znak szczególnych wolności miasta można patrzeć. Zatem pozostawiam każdemu wolność wierzenie w to, co chce, i tylko powiem, że naszego Rolanda zdjęto już ponad 30 lat temu, sam z siebie nie upadł. Potem kolumna, na której był wizerunek Rolanda stała jeszcze jakiś czas, myślano nawet by na niej nowy (wizerunek) postawić, ale w końcu pozbyto się także jej. Ale (czy prawdą jest), jak niektórzy mówią, że miecz [Rolanda] dostał się kostrzyńskiemu katu i niejeden został nim ścięty? Kochani, skąd mogłaby taka bujda pochodzić? Moim zdaniem nic szczególnego z tym mieczem się nie stało, był on prostej roboty kowalskiej i zardzewiał wśród starego żelastwa w ratuszu lub po prostu go przekuto. Rozstrzygnąć czy uwierzyć [w wersję], że ma go kat kostrzyński, czy [w to, co mówią] tutejsi rajcy, nie można bez wątpliwości”.

Izba Sądowa w Ratuszu

Choć drewniany Roland zniknął około 1680 roku, Chojna władzę sądzenia utrzymała dłużej. Miejski sąd rozstrzygał zarówno drobne spory, często ambicjonalne, jak i sprawy „gardłowe”, za które groziła kara śmierci. Sędziowie nie zawsze działali szybko: bywały sprawy, zwłaszcza majątkowe, które ciągnęły się latami. W 1728 r. nierozstrzygniętych było 78 spraw i ze smutkiem stwierdzano, że część osób, która je wniosła, dawno już zmarła.
Posiedzenia sądu odbywały się w ratuszu, w izbie zwanej Gerichtsstube, czyli Izbą Sądową. Mieściła się ona na parterze, na lewo od głównego wejścia. Warto wspomnieć, że po prawej stronie od wejścia była Izba Akcyzy (Accisienstube).

Więzienia w ratuszu
Poniżej obu izb były piwnice. Ta pod Izbą Akcyzy służyła urzędnikowi zwanemu Ratsdiener za mieszkanie, ale piwnica pod Izbą Sądową była straszliwym więzieniem, w dokumentach określanym jako „düster Keller” lub „finster Keller”, czyli ciemnica, bo nie dochodziło do niej światło dnia. Tu także skazańcy na śmierć oczekiwali dnia wykonania kaźni. Tu odwiedzali ich diakoni, by biedaków pocieszyć i przygotować na śmierć. W 1717 r. jeden z uwięzionych skłonił swego duchownego opiekuna do napisania w jego imieniu zażalenia do Rady Miejskiej, w którym skarżył się na to, że robactwo i panujący w celi fetor nie dają mu szansy na właściwie przygotowanie się do przesłuchań i szkodzą jego zdrowiu. Rada w swej mądrości przychyliła się do prośby „biednego grzesznika” i zmieniła miejsce uwięzienia.
Było też w Chojnie lżejsze więzienie, może raczej cela, która znajdowała się w oświetlonej izbie. Nazywano je „Bürgerliche Gehorsam”. Był to pokój z zakratowanymi oknami, przeznaczony tylko dla mieszczan (obywateli miasta), którzy popełnili drobne, ale wymagające kary wykroczenia. Przez pewien czas więzienie to znajdowało się z Bramie Świeckiej (Schwedter Tor). Zapewne dlatego na sztychu Matthäusa Meriana tak jest ta brama nazwana.
Kolejnym mieszczącym się w ratuszu więzieniem był tak zwany Kahlwinkel albo Kohlenwinkel. To niemiłe miejsce (chyba w pobliżu ustępu) znajdowało się - jak opisuje Augustin Kehrberg - „z tyłu za Izbą Rady (Ratsstube), na lewo od głównego wejścia do ratusza (…), gdzie zamykano zajmujących się próżnym gadaniem kłótników, zwłaszcza babska, których kłamliwy język szkalował bliźnich”.

Inne ratuszowe wnętrza
Skoro jesteśmy w ratuszu, warto wspomnieć, że opisane schody prowadziły do Sali Obywatelskiej (Bürgersaal), która zajmowała największą część powierzchni piętra. Rozjaśniały ją umieszczone po obu stronach okna. Tu zbierała się Rada Miejska i mieszkańcy na wspólne posiedzenia (Bürgerlichesprache), tu odbywały się też szkolne przedstawienia, a także spektakle w wykonaniu wędrownych trup teatralnych. Do tej sali zapraszano miejską elitę na uroczyste spotkania i wieczerze. Od 1749 roku, gdy była zła pogoda, musztrowano w niej żołnierzy i rekrutów. Panom rajcom bardzo się to nie podobało, ponieważ na schodach panował ogromny ścisk i dlatego postanowili zamontować kraty, które oddzielały wejście do Izby Rady (Ratsstube) - miejsca pracy i posiedzeń Rady Miejskiej. Jej wychodzące na Rynek okna zajmowały całą ścianę. Po przeciwnej niż Izba Rady stronie znajdowała się Kommissionsstube, zbudowana jednak dopiero w czasie przebudowy ratusza, kosztem powierzchni Izby Rady.

Być może w czasach przedreformacyjnych w ratuszu była kaplica, ale na ten temat Augustin Kehrberg nie miał, jak pisze, żadnych pewnych informacji. Podaje, że pewien wiarygodny człowiek opowiedział mu to, co sam zasłyszał od starców, że mieściła się ona w tej części ratusza, która przylega do Korn-Strasse (dziś ul. Bolesława Chrobrego). (cdn.)
Joanna A. Kościelna

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska