Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 20 z dnia 15.05.2012

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Dziury będą jeszcze długo
Premier Brandenburgii z Polakami
Jubileuszowa strażacka gala
Chojeńsko-gryfiński generał
Najlepsza przestrzeń: Dolina Miłości
Szybko i nerwowo
Dzień Europy
Podziwiajcie olbrzyma
Głosy umarłych (2)
Zuzia 2012
Izby do muzeum
Hattrick dla Europy
Sport

Głosy umarłych (2)

Wrota Zmarłych w czasach Kehrberga i jeszcze w początkach XIX wieku były głównym wejściem do kościoła Mariackiego. Nieistniejące już barokowe drzwi zostały zastąpione brązowymi wg projektu Czesława Dźwigaja. Wrota Zmarłych służyły orszakom żałobnym.
Świat, po którym dziś będziemy wędrować, to świat ludzi, których imion nikt nie wymieniał może od stuleci. Nie ma już kamiennych tablic, na których spisywano ich czyny, ze złudną nadzieją, iż rzucą wyzwanie Czasowi… Zostały tylko pożółkłe, delikatne kartki niewielkiej książki, w której mieści się prawie cała pamięć o naszym mieście, spisana w języku, który nie jest naszym, ale z miłością, która kruszy czas. Dzieło Augustina Kehrberga, kronikarza Chojny, prawie tu niepamiętanego, nieobecnego…

Dziś także wejdziemy do chojeńskiego kościoła Mariackiego przez Wrota Zmarłych (Todtentür), by rozpocząć wędrówkę po nieistniejącym świecie, przystając i czytając, choćby tylko w wyobraźni, o czynach ludzi dawno umarłych.
Wyobraźmy sobie wielkie witraże, przez które przenikają promienie słońca, odbijają się od złoceń ołtarzy, od obrazów i rzeźb i tańczą na kamiennej posadzce. Prowadzi nas Augustin Kehrberg. I to jego ręka wskazuje nam godne uwagi miejsca, oświetla szczegóły pomników.

Wędrówkę po Mariackiej nekropolii rozpoczynamy od wspaniałego epitafium założyciela zasłużonego dla Chojny i całej Nowej Marchii rodu Wittscheibów - mistrza Konrada. Napis na tablicy mówi, że był „fidelissimus et merentissimus” (najwierniejszy i najzasłużeńszy). Urodził się 1 lutego 1608 r. w Alefeldt w Brunszwiku, a zmarł w Chojnie 29 maja 1674 r. o godzinie 9 przed południem. Posługę pastora pełnił tu przez 43 lata. Żonaty był przez 43 lata z Anną Segers (Segaria), urodzoną 25 kwietnia 1610 r. w Pasewalku, zmarłą w Chojnie 10 maja 1673 r. o 5 po południu. Miał z nią 8 dzieci, w tym 7 synów. Napis wymienia trzech synów i córkę: Johannesa - rajcę i burmistrza chojeńskiego (consul regismontanius), Salome - żonę pochodzącego z Gorzowa (Landsberg) rajcy chojeńskiego Daniela Schedego, Conrada - urzędnika Kamery Elektorskiej w Kostrzynie (advocatus camerae electoralis Cüstrini) i Georga Caspara, który po ojcu objął urzędy tutejszego pastora i inspektora (superintendenta). Łaciński wiersz sławił cnoty ojca rodu chojeńskich Wittscheibów. Po bokach tablicy wymalowano Adama i Ewę, przy nich słowa: Homo (człowiek) i Peccator (grzesznik), Mojżesza, Aarona, Drzewo Życia, Baranka i napis „Ecce Agnus Dei” (Oto Baranek Boży) oraz wielkimi literami słowo „JESUS”.

Archiwalne zdjęcie epitafium
G.C. Wittscheibego
Obok tego epitafium czy raczej pomnika epitafijnego widoczna była częściowo zniszczona i dużo starsza tablica, na której można było jeszcze dostrzec wyobrażenie Chrystusa Zbawcy Świata (Heiland) z chorągwią w ręku. U jego stóp nieznany artysta przedstawił diabła i śmierć, poniżej złotą koronę i napis: „H.O. 1572”.
Na następnym filarze znajdowało się rzeźbione i malowane epitafium inspektora (pastora) Petera Fuchsa. Obrazy i rzeźby w wyższych partiach pomnika przedstawiały historię upadku Adama, poniżej wyobrażony został sam inspektor w otoczeniu rodziny. Łaciński napis głosił, że to grób męża pobożnego i erudyty, pełnego cnót pastora republiki chojeńskiej, zmarłego 6 lipca 1577 r.: „tumulus reverendi viri religiosae pietate (…) Dn M. Petri Fuchsi, theologi hujus Reipublicae Regiomontanae Pastoris (...) die 6 Jul. Ao 77 pie defuncti”. I długi, kunsztowny łaciński wiersz. Inspektor Fuchs pochodził z Gorzowa. Augustin Kehrberg sławi nie tylko jego uczoność, ale też to, że był nieugięty w sprawach religii, a grzech tropił wszędzie. Podobno 2 września1576 roku znalazł na ołtarzu pod obrusem w pobliżu mszalnego kielicha żywą jaszczurkę, co uznał za działanie czarownicy. Jaszczurkę okrył ołtarzowym obrusem i wyniósł poza kościół. Po tym zdarzeniu zachorował i zmarł.
Poniżej znajdowało się inne epitafium z „niemieckimi rymami” (teutsche Reime), już nieczytelne, i data: 1583. Na tym filarze widoczna była jeszcze chorągiew żałobna jakiegoś żołnierza, którego imienia jednak nie dawało się odczytać.

Na następnym filarze widniało rzeźbione i malowane epitafium, przedstawiające zwycięskiego Chrystusa, unoszącego się do nieba. Poniżej mężczyźni i kobiety ubrani w stroje, które na początku XVIII wieku wydawały się już bardzo staroświeckie. I wiersze w języku niemieckim, trudne do odczytania i częściowo zatarte.
Na kolejnej kolumnie oglądać można było epitafium Johannesa Zandera - rajcy i sędziego oraz jego żony Anny Matthias. On zmarł 15 grudnia 1613 r., ona 13 listopada 1600. Oboje przedstawieni zostali w otoczeniu dzieci, ubrani w obramowane futrem płaszcze i szuby, w kołnierzach w kształcie kryz, jak to wówczas było w modzie. Nagrobek rodziny Zanderów znajdował się przy wejściu do kościoła, pod organami, tam, gdzie jest wejście na mały chór. Na tym samym filarze było jeszcze epitafium poległego w czasie wojny trzydziestoletniej korneta Georga Schwartzschustera.

Po drugiej stronie kościoła, blisko Drzwi Superintendentów, znajdowało się wspaniałe epitafium Georga Caspara Wittscheibego z jego portretem w ufryzowanej peruce. Krewni usytuowali je obok miejsca, na którym za życia siadał. Łaciński napis zachęcał przechodnia, aby przystanął, czytał i zapłakał nad śmiercią pastora i inspektora, który przez 33 lata służył wspólnocie. Czytający dowiaduje się, że Georg Caspar urodził się 8 grudnia 1650 roku, a zmarł 8 czerwca 1705 roku, że był człowiekiem wyjątkowych cnót, wiedzy i wymowy. Przedziwny jest to tekst, w którym tak wiele razy, że aż zabawnie, pojawia się słowo „rara” (rzadki, wyjątkowy, niezwykły). Także w stopniu wyższym i najwyższym.
Program artystyczny tego wielkiego, chyba największego w kościele epitafium, był przebogaty. W części środkowej z obłoków wynurzała się ręka z koroną, a napis głosił: „Nim die Lohne, die Ehren-Crone” (Przyjmij zapłatę – szacunku koronę). Po prawej: biała tarcza z napisem: „Weiss behält den Preiss” (Biel/cnota zachowuje nagrodę), a poniżej płonącą lampą złocił się napis: „Zum Dienst für dich, verzehr ich mich” (W służbie dla Ciebie spłonąłem). Wyżej, po lewej stronie, jaśniało imię Boga w Trójcy Jedynego i napis: „Der HERR mein Heyl. ist nur mein Theil” (Pan moim zbawieniem, w nim mam udział), a pod nim kotwica i napis: „So schwer dis Joch, so hoff ich noch” (Choć jarzmo tak ciężkie, wciąż mam nadzieję). (cdn.)
Joanna A. Kościelna

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska