Broniewski dzisiaj
Maria Broniewska-Pijanowska i Dorota Dobak-Hadrzyńska
|
Dorota Dobak-Hadrzyńska z Chojny została laureatką ogólnopolskiego konkursu poetyckiego „Broniewski dzisiaj”. Rozstrzygnięcie nastąpiło 2 czerwca w Płocku, gdzie w 1897 r. urodził się poeta (zmarł w 1962 w Warszawie). Udział wzięło ponad 80 twórców z całego kraju. Artystyczne jury nagrodziło i wyróżniło 10 osób. Pomysłodawcą odbywającego się raz na pięć lat konkursu jest kolega Władysława Broniewskiego - Janusz Koniusz, literat z Zielonej Góry (jeden z jurorów). Organizatorami byli: Stowarzyszenie Twórców Kultury, Związek Literatów Polskich, Stowarzyszenie Autorów Polskich i Związek Nauczycielstwa Polskiego. Uroczystość rozpoczęła się złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy pod pomnikiem poety w centrum Płocka. Następnie finaliści i goście udali się przed dom, w którym urodził się Broniewski. Nową tablicę pamiątkową, podkreślającą pełny dorobek twórczy artysty, odsłonili: przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz i córka poety - aktorka Maria Broniewska-Pijanowska, która podkreśliła: - Cieszę się, że jest nowa tablica, gdyż Broniewski był zaszufladkowany jako rewolucjonista, ale taki nie był.
W izbie pamięci poety w jego rodzinnym domu odtworzono kilka wierszy, recytowanych osobiście przez Władysława Broniewskiego. Po wręczeniu nagród zaprezentowano najlepsze wiersze, czytane przez autorów z wydanej na tę okazję książki „Broniewski dzisiaj”.
(rr)
Oto dwa z wyróżnionych utworów naszej autorki.
STAĆ SIĘ BUKIEM
A ja się brzozy kłaniam
białej korze,
dłonią oczy osłaniam,
o rannej porze,
by blask wschodzących słońc wszystkich
od niej odbity,
mógł obudzić mych bliskich
zabitych.
A ja się buków kłaniam
pniom srebrzystym.
Mary senne odganiam
sercem czystym,
próbując gorycz zrozumieć
Broniewskiego.
Stać się drzewem… i szumieć.
Nic z tego.
TANIEC
Brzask poranny zastukał do okna
budząc w sercu żal jakiś, westchnienie.
Roztańczyła się panna samotna
w mrocznym pląsie z ojcowskim cierpieniem.
Okiennice rozwarły podwoje,
by nie brakło im miejsca w tej scenie,
gdy szaleli z tęsknoty oboje:
mistrz Władysław i jego wspomnienie.
Po czym usiadł na krześle zmęczony,
głowę ciasno rękami otulił,
tkwi przez wieczność w widziadło wpatrzony
utraconej przedwcześnie Anuli.
DoDoHa