Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 25 z dnia 19.06.2012

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Cedynia odkryta i nieodkryta
Walka z wiatrakami
Letnie przesilenie w Schwedt i kwiat paproci w Dolinie Miłości
Kobiety bluesa w Moryniu
Kolejne gryfińskie spektakle
U prezydenta i w Brukseli
XVI Jarmark Widuchowski „Z ekologią na TY”
Najlepsi w Polsce na torze przeszkód
Całkiem zapomniany
Sport

Walka z wiatrakami

Od lat obserwujemy w naszym powiecie zmagania gmin z administracyjnymi przeszkodami, uniemożliwiającymi budowę farm wiatrowych. Z jednej strony słyszy się o dyrektywach, nawołujących do produkcji czystej energii odnawialnej, ale gdy firmy chcą przystąpić do budowy siłowni, muszą przejść drogę krzyżową. Przykładem mogą być poczynania firmy Enertrag i gminy Widuchowa, na terenie której miała być zbudowana koło Bolkowic pierwsza farma w naszym powiecie. Nie ma jej tam do tej pory, mimo usilnych starań obu stron. 12 lat temu pisaliśmy z entuzjazmem o wiatrakowym biznesie Widuchowej i uroczystym podpisaniu umowy. Optymiści prorokowali, że za dwa lata będzie się kręcić 15 wiatraków. Przystąpiono do procedur. Rada Gminy w 2003 r. jednogłośnie uchwaliła zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego, a potem inwestor starał się o pozwolenie na budowę. Nie ma go do tej pory.

Gospodarz spotkania -
wójt Lidwin
Wójt traci cierpliwość
W ubiegłą środę wójt Widuchowej zorganizował debatę pod znamiennym tytułem: „W sprawie trudności proceduralnych - w tym środowiskowych, dotyczących energetyki wiatrowej w gminie Widuchowa”. Sala posiedzeń Urzędu Gminy wypełniła się samorządowcami, ekspertami od ochrony środowiska, przedstawicielami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, reprezentantami Enertragu. Debata była momentami bardzo burzliwa, ale w sumie niezmiernie owocna. Jednocześnie konferencja modelowo obnażyła absurdy biurokratyczne. Najgorsze, że z przedstawionych dowodów wynikało, iż obydwie strony mają rację. Zresztą już niejednokrotnie dowiedziono, że gdy wyprodukuje się 20 decyzji, odwołań, uzupełnień, uchyleń, ekspertyz, zaskarżeń, to one mogą żyć własnym życiem w nieskończoność. Wójt Michał Lidwin postanowił ten błędny krąg przerwać.

Christoph Sowa
Prezentacja dr. Sowy
Przedstawiciel Enertragu dr Christoph Sowa zaprezentował swą firmę, która od 1993 r. buduje elektrownie wiatrowe i jest jedną z największych i najbardziej doświadczonych firm tej branży. Wybudowała około 500 turbin wiatrowych o łącznej mocy 900 megawatów, zatrudnia 450 pracowników i działa na terenie Niemiec (ponad 20 farm), a także zbudowała kilkanaście we Francji, a nawet w Wielkiej Brytanii i Bułgarii. Jak zaznaczył Sowa, firma ma duże doświadczenie przy współpracy z ekosystemami i spotykając się z różnymi sytuacjami, napotyka na analogiczne problemy z uzgodnieniami budowy siłowni na obszarach chronionych. - Systemy Natura 2000 działają tam wcześniej niż w Polsce i nie jest to żadne novum - podkreślił. Ochrona środowiska i energetyka wiatrowa dadzą się pogodzić. Przykładem są rosnące jak grzyby po deszczu elektrownie po drugiej stronie Odry. Enertrag zajmuje się całym łańcuchem: od projektowania do uzyskania zezwoleń, finansowania, produkcją niektórych części, budową elektrowni i ich eksploatacją. - Nasze doświadczenie jest niejednokrotnie większe niż wielu urzędów, które z pewnymi tematami mają do czynienia od niedawna - stwierdził Ch. Sowa, a następnie przedstawił ciernistą i nieskuteczną drogę o realizację przedsięwzięcia w gminie Widuchowa. Wskazał na utrudnienia i niezrozumiałe decyzje Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie. Główny spór dotyczył oddziaływania przyszłej farmy na środowisko i żądania coraz to nowych badań, obserwacji itp. Firma chciała sprostać temu zadaniu i łącznie w latach 2006-2010 przeprowadzono ponad 100 wielogodzinnych obserwacji na tym terenie. Z badań środowiskowych wynika, że występuje małe prawdopodobieństwo, iż w obrębie farmy będzie dochodziło do znacząco niekorzystnych oddziaływań na faunę (ptasią ostoję). Dr Sowa swoje wystąpienie zakończył tym, iż po 7 latach gmina i inwestor są w punkcie wyjścia, bo nie ma żadnej wiążącej decyzji środowiskowej na tak czy na nie. Jego zdaniem to jest skandal i gdyby sprawa trafiła do międzynarodowego trybunału, to byłoby ośmieszenie naszego prawodawstwa.

Grażyna Domian
Co na to RDOŚ
Głos zabrała przedstawicielka Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Grażyna Domian, mówiąc na wstępie, że sprawą farmy w Bolkowicach zajmuje się dopiero od tego roku i nie odpowiada za to, co się wydarzyło w przeszłości. Przedstawiła wszystkie procedury i cykl obiegu dokumentów, jaki miał miejsce w ciągu tych 7 lat, dowodząc, iż nie było żadnych zaniedbań i uchybień ze strony jej instytucji. Mówiła też o zmianie ustawy o ochronie środowiska i reorganizacji w resorcie i - jak się wyraziła - nieraz w czasie reorganizacji dochodzi do dezorganizacji. G. Domian przedstawiła też w szczegółach punkt widzenia swej instytucji odnośnie lokalizacji elektrowni w rejonie Bolkowic, wskazując na występujące tam unikalne okazy fauny.

Wsparcie dla inwestora
Wypowiadało się wiele osób, które - poza jednym wyjątkiem - poparły punkt widzenia inwestora. Przedstawiciele gminy Wolin: Krzysztof Sobczak i Agnieszka Strącka mówili o dwóch farmach, jednych z pierwszych na terenie kraju, które funkcjonują u nich też na terenach chronionych i dotychczas nie ma sygnałów o jakichś środowiskowych zakłóceniach. Wspomnieli też o dużych korzyściach ekonomicznych (2 mln zł rocznie) z tytułu podatków oraz że gmina zabiega o budowę następnych siłowni.
Gospodarz debaty Michał Lidwin powiedział z kolei, że tuż po drugiej stronie Odry, w Schwedt, a więc przy Parku Narodowym Doliny Dolnej Odry, zbudowano dużą spalarnię śmieci, która z pewnością ma bez porównania większe oddziaływanie na środowisko. Co jest znamienne, pozwolenia na budowę załatwiono w czasie - uwaga! - 11 miesięcy.
Tomasz Szybowski, reprezentujący senatora Norberta Obryckiego, dopytywał, czy RDOŚ ma jakieś badania i dowody na to, że farmy wiatrowe negatywnie wpływają na środowisko, w tym na liczebność chronionych gatunków. Pytał też retorycznie, jak rozwijać energię odnawialną i jaka jest dla niej alternatywa, gdy np. likwiduje się elektrownie węglowe.

Wojciech Zyska
W podobnym tonie wypowiedział się dr Wojciech Zyska - były wojewódzki konserwator przyrody, znany przyrodnik i zarazem współautor raportu środowiskowego o rejonie Bolkowic. Prowadził też kilkuletni monitoring proinwestycyjny farm wiatrowych Wolina. Jak powiedział, w tym okresie stwierdzono jedynie ok. 50 kolizji różnych ptaków, przeważnie wróblowych, krukowatych czy mew, a nie było żadnego udokumentowanego przypadku zabicia się drapieżnika. Powiedział ponadto, iż stare ptaki uczą swe potomstwo, jak zachowywać się w nowych warunkach i bardzo szybko do nich się dostosowują. Farmy wiatrowe im nie przeszkadzają, bo np. zauważono, że bieliki polują na terenie farm, a zaledwie 1,5 km od wiatraków jeden założył nowe gniazdo. Obserwacje prowadzone za pomocą różnych środków technicznych (noktowizory, radar) pozwoliły monitorować wielusettysięczne przeloty ptaków przez farmę, nie stwierdzając negatywnych skutków. Podobną uwagę wtrącił burmistrz Chojny Adam Fedorowicz, mówiąc, iż siedliska ptaków zależą od rolnictwa i gdy będą pola kukurydzy, to zawsze znajdą się stada żerujących ptaków. Wójt Teresa Sadowska z Bań i Marek Woś ze Starego Czarnowa wskazywali, że samorządowców nie należy traktować jako przeciwników, lecz sprzymierzeńców ochrony środowiska. Mocno akcentował to również wójt Lidwin, nawołując do współpracy i szukania najlepszej drogi wyjścia, aby skrócić uciążliwe procedury, pozwalając na szybsze inwestycje. Doczekał się szybkiej reakcji, bo W. Zyska zaproponował spotkanie wszystkich zainteresowanych stron z inwestorem celem uczciwej rozmowy, przedstawienia wszelkich wątpliwości i możliwie szybkiego rozwiązania problemu.
Pierwsza farma wiatrowa w powiecie gryfińskim powstała między Wierzchlasem a Kamionką w gminie Mieszkowice. Powstała... choć nie do końca, bo choć wiatraki stoją od ubiegłego roku,
nie zostały jeszcze włączone do sieci
Propozycja została przyjęta. Tak więc trzygodzinna debata miała swój pozytywny skutek. Czy będzie to jednak rzeczywisty happy end?
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska