Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 33 z dnia 14.08.2012

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Niewykorzystana atrakcja
Śmierć na drodze w Witnicy
Objazd do Cedyni
Po politycznej burzy w Gryfinie
Muzyka na gotyckim szlaku
Policjanci świętowali
Z Kowna do Londynu
Na rolkach wzdłuż granicy
Pieniądze na rekreację
Po tekście „Rada Niema”
Sport

Z Kowna do Londynu

Pisząc w nr. 31-32 o uroczystościach w Pszczelniku, wspomniałem o spotkaniu naszej grupy rowerzystów z niecodziennym turystą z dalekiego Kowna, który na rowerze przebył już ponad 700 km, a przed sobą miał dużo dłuższą trasę, bo jechał do Londynu. Vytenis Aleksandraitis wyglądem i obładowanym rowerem wywołał sporą sensację, a gdy przedstawiciele litewskiej prasy dowiedzieli się, że to ich ziomek, zaczęli wypytywać o szczegóły. Oryginalny cyklista nieoczekiwanie podszedł do nas i łamaną polszczyzną zaczął konwersację. Okazało się, że zna polski, bo jego babka była Polką. Dowiedzieliśmy się, że podąża do Londynu, bo tam za chlebem wyjechała jego córka, a on przy okazji chce pooddychać „olimpijskim powietrzem”. Mówił, że na 30 lipca ma załatwioną wejściówkę na dyscyplinę, którą kiedyś uprawiał: kajakarstwo górskie. Wyznał, że startował także w triathlonie, a największe sukcesy jako trener (to jego zawód) odnosił w biegach na orientację. Ta dyscyplina jest na Litwie bardzo popularna. Po dłuższej rozmowie dowiedzieliśmy się, że ma pewien kłopot, bo zepsuł mu się laptop i nie może opisywać swoich rowerowych wrażeń, które skrzętnie dokumentował. Sławek Krystofiak zaproponował mu więc, aby jechał z nami i może w Chojnie da się usterkę naprawić. Litwin pokiwał głową i stwierdził, że może tak zrobi, ale na razie jest zmęczony, bo jechał całą noc i musi odpocząć. Nasz kolega podał mu więc numer telefonu aby w razie czego miał z nami kontakt.

Vytenis Aleksandraitis
Nieoczekiwanie już późnym wieczorem Sławek dostał od niego wiadomość, że jest w Chojnie, więc wsiadł na rower i przyholował go do swego domu. Od tego miejsca trzeba tę opowieść diametralnie skrócić, bo okazało się, że gość u rodziny Krystofiaków zabawił trzy doby. Wtedy to dopiero wyłuszczył wszystkie niuanse stosunków polsko-litewskich, a w tym przyczyny niechęci naszych wschodnich sąsiadów do „panów Polaków”. Mocno się przy tym emocjonował i potrafił roztrząsać historyczne kwestie do czwartej nad ranem. Ostatecznie jednak do żadnego poważnego konfliktu nie doszło, a wręcz przeciwnie, bo wraz ze Sławkiem w komitywie podążyli ku niemieckiej granicy w Osinowie. Tam nasz przyjaciel pożegnał się z Polską i obrał kurs na Londyn.

Notabene Vytenisowi bardzo nie podobał się film A. Forda „Krzyżacy”, gdzie pokazano Litwinów jako poubieranych w skóry dzikusów. Zdążając jednak do finału rowerowej przygody z bratem Litwinem, puenta jest budująca. Zapewne po powrocie do swego kraju opowie o gościnności Polaków i o tym, że wcale nie mamy w stosunku do nich niecnych zamiarów.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska