Jak inwestować, panie premierze?
Po wichurze, która poczyniła duże straty materialne, do politycznego obiegu weszło (i nadal krąży) słynne zapytanie plantatora papryki: „Jak żyć, panie premierze?”. Obecnie takie pytanie w zmodyfikowanej formie przychodzi na myśl po lekturze pisma, przesłanego nam przez pewnego inwestora. Można byłoby zapytać: „Jak inwestować, panie premierze?”.
|
Sprawa dotyczy problemu, który już parokrotnie poruszaliśmy, a obszerniejszy artykuł pt. „Walka z wiatrakami” ukazał się w nr. 25 z 19 czerwca. Dotyczy on perturbacji z budową farmy wiatrowej w rejonie Bolkowic w gminie Widuchowa. Otóż w wyniku administracyjnych poczynań (odwołań, uzupełnień badań, zmiany planów, zmiany władz, przepisów itp. uwarunkowań) inwestor – firma Enertrag Polska nie może od 7 lat postawić 9 wiatraków. Wójt Widuchowej Michał Lidwin ze względu na niewątpliwe korzyści finansowe dla gminy z tego przedsięwzięcia (podatek od nieruchomości) bardzo się stara, aby wiatraki kręciły się koło Bolkowic, lecz - podobnie jak inwestor - jest bezsilny. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie niezmiennie blokuje inwestycję. Na początku czerwca mocno zniecierpliwiony wójt zorganizował debatę pod znamiennym tytułem: „W sprawie trudności proceduralnych – w tym środowiskowych, dotyczących energetyki wiatrowej w gminie Widuchowa”. Debata z udziałem przedstawicieli inwestora, ochrony środowiska, władz samorządowych i wielu innych zainteresowanych osób była bardzo burzliwa i ciekawa. Praktycznie była to gra do jednej bramki, a oblężoną twierdzą była Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Finał końcowy był dość budujący, bo postanowiono, że dojdzie do kolejnego spotkania zainteresowanych stron i usunięcia przeszkód w realizacji inwestycji. Prawdopodobnie nic z tych planów nie wyszło, bo - jak wynika z informacji przesłanej nam przez przedstawiciela spółki Enertrag Christopha Sowę, sprawa wróciła do punktu wyjścia. Oto fragment pisma: „Minęło 7 lat od złożenia przez nas wniosku o decyzję środowiskową i rozpoczęcia tej procedury administracyjnej. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie po raz trzeci (dwie poprzednie zostały na nasz wniosek w całości uchylone) odmówiła wydania nam tzw. decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Tym razem, inaczej niż poprzednio, uzasadnienie odmowy opiera się o rzekomą niezgodność przygotowywanej przez nas inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego gminy Widuchowa. W naszej opinii takiego pokrętnego uzasadnienia absolutnie nie można zaakceptować, gdyż plan miejscowy istnieje już od 2003 roku i jest znany wszystkim stronom od początku rozpoczętej w 2005 roku procedury. Ten plan został zaakceptowany przez ówczesne organa ochrony środowiska i powstał wyłącznie w celu umożliwienia realizacji farmy wiatrowej. (…) Po raz kolejny (trzeci) złożyliśmy odwołanie od tej decyzji”.
Ch. Sowa w załączeniu przesłał nam decyzję RDOŚ odnośnie odmowy realizacji inwestycji. Decyzja jest w pewnym sensie kuriozalna ze względu na obszerność i wyjątkową szczegółowość. 50-stronicowe uzasadnienie, że w danym miejscu nie należy postawić wiatraka, to drobna przesada. Przy okazji można (nie wychodząc z domu) poznać wszystkie osobliwości przyrodnicze fauny i flory rejonu Bolkowic. Wspaniała lektura dla botanika czy ornitologa.
Co na to wójt Lidwin?
Zapytaliśmy wójta Widuchowej Michała Lidwina, co sądzi o tej sprawie. Jest bardzo zmartwiony, że kolejny raz wszystko utknęło w miejscu, lecz ma nadzieję, że można mimo wszystko dojść do porozumienia. Gdy zmieniły się przepisy i należy coś poprawić, to trzeba usiąść, porozmawiać i dogadać się. - Jestem do dyspozycji – stwierdził. - Teraz ruch należy do inwestora i czekam, na co się powoła przy odwołaniu od decyzji. Denerwujące jest to, że my cierpimy dlatego, iż ciągle zmieniają się przepisy, ustawy. W szczególności dużo zmian było w ochronie środowiska – dodał wójt.
Uczestniczyłem w debacie, zorganizowanej w czerwcu przez wójta Lidwina, i tam ani słowem reprezentanci ochrony środowiska nie wspomnieli o jakichkolwiek uchybieniach w planie zagospodarowania. O co więc chodzi? Po tak dogłębnym wałkowaniu problemu nikt tych usterek nie zauważył? To co najmniej dziwne. Przecież gmina robiła ten plan właśnie pod tę konkretną inwestycję i wówczas nikt nie miał do niego zastrzeżeń. A wracając do tytułu: jak inwestować, gdy po prawie 10 latach od decyzji sprawa ciągle mielona jest w administracyjnych trybach? To wstyd po prostu.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik