Co nas cieszyło 20 lat temu?

Zaglądamy do naszej gazety sprzed 20 lat. Dla młodego pokolenia to już zamierzchła historia, ale - jak się okazuje - wiele problemów było podobnych do dzisiejszych i o dziwo, niektóre są nadal aktualne.

Rok 1992 był pomyślny dla gminy Chojna, bo - jak napisaliśmy wtedy na 1. stronie: „dodatkowe pieniądze spadły gminie niespodziewanie z nieba”. Chodzi o 1 mld złotych, który pierwszy dzierżawca targowiska w Krajniku (spółka Pamex) był dłużny gminie i nieoczekiwanie uregulował zaległości. Nasuwa się analogia do ubiegłorocznej sprzedaży stulecia. Dla pełnej jasności należy dodać, iż to był miliard przed denominacją. Kto chce pobawić się w przeliczankę, to informujemy, wtedy „Gazeta Chojeńska” kosztowała 2000 zł.
Skoro była kasa, to trzeba było to uczcić. Po sesji na koniec roku burmistrzowie (naczelny - Bronisław Sakowski i wice Bogdan Sternal) zaprosili radnych do restauracji Ratuszowa na szampana, sami rozlewając i podając trunek. Obecna władza jest jeszcze radośniejsza, bo na spotkania noworoczne zaprasza się dużo szersze grono.
Sporo radości wówczas przysporzyła nam wiadomość, że od 1 stycznia 1993 r. mieszkańcy gmin przygranicznych będą mogli jeździć do Niemiec bez paszportów, okazując tylko dowody osobiste.
Nadzieję na poprawę porządku i bezpieczeństwa w mieście wzbudzał też widok pierwszego strażnika miejskiego. Tym umundurowanym funkcjonariuszem był Józef Hołyński, który tę funkcję sprawuje do dziś.
Cieszyliśmy się też z otwarcia drugiego w okolicy przejścia granicznego. Chodzi o Osinów Dolny. Może nie wszyscy się cieszyli, bo obok przejścia gotowych było około 1000 stoisk handlowych i monopoliści z Krajnika wiedzieli, że spadną im obroty.
Była za to wielka radość w czasie drugiej edycji Orkiestry Owsiaka. Nasz cytat: „Zaś 3 stycznia zaczęło się dziać coś niesamowitego. Spontaniczna aktywność mnóstwa ludzi, głównie bardzo młodych, zaowocowała akcją naprawdę nieporównywalną z czymkolwiek podobnym w historii Polski”.

Bierz sprawy w swoje ręce
To był okres, gdy zaczynał się prawdziwy, nieraz dziki i drapieżny, kapitalizm. Okres intensywnej prywatyzacji (pod młotek szły m.in. PGR-y) i ten trend udzielał się samorządom. Można sparafrazować tu maksymę prezydenta Clintona: „Prywatyzuj, głupku!”. W Chojnie ciągle ponaglano POMOT do prywatyzacji, która się opóźniała ze względu na duże zadłużenie tego przedsiębiorstwa. Zapędy prywatyzacyjne poszły tak daleko, że wystawiono na przetarg (to nie dowcip) dwie zabytkowe bramy miejskie: Barnkowską i Świecką. Patrząc z perspektywy czasu, trochę szkoda, że nie znalazł się kupiec. W nr. 1 „GCh” także humorystyczny wywiad z młodymi „przedsiębiorcami” z Chojny, którzy po lekcjach na krajówce do Krajnika zarabiali, myjąc szyby w samochodach. Konkurencja była ostra. Oto krótkie wyznanie jednego biznesmena: „Ustalaliśmy sektory, ale nie zawsze to wychodziło, bo tacy ze wsi się wpychali na nasz teren. Dało się takiemu kopa i pogoniło. Najgorsi są z Krzymowa”.

A w Odrze bez zmian
Problemy w chojeńskiej Odrze od 20 lat są niezmienne. Zmiana prezesów, narzekania na brak pieniędzy i nieustające nadzieje na lepszą przyszłość. Na początku roku druga próba zebrania klubowego była skuteczna (w pierwszej nie było wymaganej frekwencji) i wybrano nowe władze. Rezygnację z prezesa złożył Wojciech Fedorowicz, a nowym szefem został Janusz Kurzyński. Jako ciekawostkę można podać, iż w skład nowego zarządu wszedł obecny burmistrz Adam Fedorowicz. Do zarządu wybrano też ówczesnego burmistrza Bronisława Sakowskiego, który powiedział, że gdy Odrze zabraknie pieniędzy, to sam ruszy z kwestą na jej wsparcie. Jak widać, od tej pory niewiele się zmieniło: Piłka z władzą, władza z piłką.
(wybrał tw)