Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 49 z dnia 08.12.2015

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Jaskiniowa (nie)demokracja
Przedwczesny protest
Karty na stół
Kto odda 1,5 mln, a kto nie?
Elektrownia słoneczna - kolejna próba
W powiecie będzie nowy radny
Stasiuk na Włóczykiju
Kolejny Rocznik
Zganili, a potem pochwalili
Tajemnica zaginięcia młynarza rozwikłana!
Sport

Jaskiniowa (nie)demokracja

W tym roku okazało się, że Polska nie jest krajem chrześcijańskim. Teraz okazuje się, że możemy też być krajem mniej demokratycznym. Wolne wybory to najważniejszy, ale nie jedyny element demokratycznego państwa. Zwycięzca nie może robić wszystkiego, co zechce, bo ogranicza go prawo, w tym konstytucja, stojący na jej straży Trybunał Konstytucyjny i niezależne sądy. Jest to niezbędne, by zwycięska większość nie naruszała praw mniejszości i praw jednostki. By nie mogła uchwalić, że w poniedziałek jest środa, a w sobotę czwartek. By nie przegłosowała, że białe jest czarne, a czarne białe. By z dnia na dzień nie zdecydowała, że np. od jutra bruneci mają mniejsze prawa niż blondyni – albo na odwrót. W praktyce każdy obywatel jest jakąś mniejszością, choćby przez to, że jest jednostką. Dlatego dawanie większości nieograniczonej niczym władzy jest zagrożeniem i dla brunetów, i dla blondynów, rudych i łysych – dla wszystkich, choćby władza zapłaciła im za ich bierność po 500 zł.

Deptanie zasad państwa prawa zmienia ustrój w demokrację jaskiniową, a tak naprawdę w autorytaryzm, czyli depcze samą demokrację. Słyszymy teraz od rządzących, że w imię narodu i dla dobra narodu wolno im naruszać prawo. I oczywiście sami definiują, czym ma być to dobro i czym jest naród. Teraz nie myślą o tym, że po zmianie władzy to oni chronieni będą przez niezależne sądy (w tym Trybunał Konstytucyjny) przed ewentualnymi autorytarnymi zakusami kolejnego rządu. Trzecia władza, czyli sąd, pełni w każdej demokracji rolę bezpiecznika. Bezpiecznik chroni dom przed pożarem w razie gdyby ktoś podłączył coś do prądu wbrew przepisom. Niezależnie kto by to był. Droga od demokracji do rządów autorytarnych zaczyna się zwykle od podważania niezależności sądów, zwłaszcza sądu konstytucyjnego, co widać na przykładzie kilku europejskich państw.

Nie jest najistotniejsze, czy ważny jest wybór tych czy tamtych sędziów. Poprzednia władza tu nabroiła, ale ta nowa postanowiła świerzb leczyć trądem. Cyniczne i niemoralne są argumenty, że skoro mój poprzednik ukradł sto złotych, to mnie wolno ukraść dwieście. A kradną nam teraz nawet dwieście tysięcy, próbując zmienić ustrój naszego kraju, z czego chyba zdecydowana większość Polaków nie zdaje sobie sprawy. Istotą sporu i obecnych protestów nie jest kwestia dwóch, trzech czy pięciu sędziów, lecz miejsce Trybunału Konstytucyjnego w ustroju Polski. Z wypowiedzi obecnie rządzących jednoznacznie wynika, że traktują oni ten organ jako przeszkodę w rządzeniu (trudno też nie zestawiać tego z innymi niepokojącymi antywolnościowymi zapowiedziami). Zarzucają sędziom posiadanie poglądów, ale wszędzie na świecie każdy sędzia ma jakieś poglądy. Członkom polskiego Trybunału Konstytucyjnego w ostatnich latach zarzucano raczej poglądy zbyt konserwatywne, a na pewno nie lewicowe czy liberalne.


Kim jesteśmy i kim chcemy być?
Od kilkunastu miesięcy obserwujemy w Polsce niezwykłe zjawisko: wielu ludzi, zwłaszcza młodych, w imię wolności głosuje na tych, którzy nawet się nie kryją, że tę wolność chcą im ograniczać czy nawet zabrać. Młodzi ludzie na pewno mają realne powody, by się buntować, ale nie można dać się buntowi zaślepić!
Dziś boleśnie odczuwalny jest trwający całe ćwierćwiecze wolnej Polski brak rzetelnej i prowadzonej niezależnie od zmiany rządów edukacji obywatelskiej (nie mylić z partyjną propagandą). Widać też fatalną jakość oddziaływania wychowawczego Kościoła, który przecież już drugie pokolenie Polaków naucza religii w szkołach. Skutkiem jest chaos ideowy w polskich głowach. Dlatego tak wielu z nas (młodych, choć nie tylko) pyta naiwnie niczym tabula rasa, po co demokracja albo co złego jest w nacjonalizmie. I wielu uważa, że zwycięzca wyborów może robić, co zechce. Polacy mają też wielkie kłopoty ze zdefiniowaniem, co w codziennej praktyce znaczy być chrześcijaninem. Jaskrawo pokazują tym samym, że nikt z nimi o tym poważnie nie rozmawiał.
Dlatego tak niezwykle ważne są wykpiwane przez niektórych (jako niby oderwane od życia) pytania o naszą tożsamość. A są one fundamentalne, ponieważ gdy nie potrafimy wiarygodnie odpowiedzieć, kim jestem i jakie wartości są dla mnie ważne, to stajemy się łatwym łupem dla demagogów, populistów, dogmatyków i fanatyków. Bo wtedy oni odpowiedzą na te pytania za nas.

Organizacje i osoby kontrolujące poczynania władzy określa się jako watch dogs – psy ostrzegające przed zagrożeniem. Czasem szczekają one bez uzasadnienia, na wyrost. Ale nie to je dyskwalifikuje, lecz sytuacja, gdy nie ostrzegą w porę przed realnym niebezpieczeństwem. Jak niedawno powiedział w Polskim Radiu red. Dariusz Bugalski, jest przysłowie o karawanie i psach, które szczekają. Ale czasem to psie poszczekiwanie nie pozwala karawanie zboczyć z prostej drogi.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska