Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 13 z dnia 24.03.2020

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Żegnamy się z Wami po 30 latach
Pożegnanie z gazetą
Chojeńska mediapolis
Kalendarium „Gazety Chojeńskiej”
Stan epidemii i nowe obostrzenia
Konsultant wojewódzki o kontakcie z przychodniami
Jak podczas pandemii działa sąd?
Czas wirtualnych przyjaciół
Między wiarą a fanatyzmem
Operacja uratowała mu życie,
ale nie może wrócić do domu

Sport

Pożegnanie z gazetą

Chyba nie ma w Chojnie osoby, która nie znałaby liczb: 1187, 1244, 1407, 1459, 1884. Dawni mieszkańcy wyryli je w okrągłej blendzie – przez nas, chojnian, zwanej „kołem” – przy jednym z wejść do katedry. Co oznaczają te cyfry? Czy to ważne daty z historii miasta, czy z dziejów samego kościoła – nikt się nad tym nie zastanawia. Każdy mieszkaniec Chojny ma je jednak w pamięci, bo każdy widział je setki, może tysiące razy, więc każdemu utrwaliły się mimowolnie. Wyobraźmy sobie, że z jakiegoś powodu władze miasta musiałyby zorganizować zbiórkę mieszkańców za pomocą zaszyfrowanego komunikatu. Wystarczyłoby podać „1187, 1244, 1407” – każdy chojnian od razu wiedziałby, gdzie się udać.

Tego rodzaju kodów mamy więcej. Najczęściej są to nazwy bardziej lub mniej ważnych elementów chojeńskiej codzienności – zarówno takich, które wpływają na naszą tożsamość i zacieśniają naszą więź z miastem, jak również tych, które służą nam choćby za miejsca spotkań. Wymienić spośród nich można przykładowo katedrę, duży i mały kościół, Korczaka, WOP, basen, szpital, Perełkę, alejkę i mostek. Dla kogoś z zewnątrz nazwy te są zupełnie nieczytelne. Nam odczytanie ich przychodzi naturalnie jak oddech, bez namysłu, ponieważ to, co się za nimi kryje, stale towarzyszy nam w życiu powszednim i stanowi punkty orientacyjne naszej pamięci zbiorowej.
Co by się stało, gdyby któryś z takich obiektów przestał nagle istnieć? Jeśli chodzi tylko o miejsce spotkań, to – jak przekonaliśmy się kilkanaście lat temu, gdy zburzono usytuowaną nieopodal dworca rampę, jedno z ulubionych miejsc schadzek chojeńskich licealistów – wnet znajdują się nowe miejsca. A gdyby nagle zabrakło któregoś z tych elementów, które kształtują naszą tożsamość albo sprawiają, że jesteśmy dumni z naszego miasta? Przekonamy się niebawem. Znika bowiem gazeta.

***

Piszę „gazeta”, bo gdy powie się w Chojnie, że o jakiejś lokalnej sprawie napisano w gazecie, to każdy chojnianin wie, że chodzi o „Gazetę Chojeńską”. Nawet gdy współwystępowały z nią w kioskach inne – zwykle efemeryczne – czasopisma zajmujące się lokalnymi sprawami, „pisali w gazecie” znaczyło „pisali w »Gazecie Chojeńskiej«”. Punkt widzenia redakcji od zawsze stanowi solidny punkt odniesienia dla społeczności – nawet w czasach szybkich informacji bezpłatnie kolportowanych w mediach społecznościowych. Czy to zasługa tajemnej mocy farby drukarskiej i drzemiącego w naszych jaźniach przeświadczenia, że słowo drukowane jest trwałe i niezmienne – w przeciwieństwie do ulotnych i dających się „edytować” postów na Facebooku? Nie tylko.
Tym, co wyróżnia gazetę, jest nieczęsto już spotykany uczciwy warsztat dziennikarski. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że jest on tak archaiczny, jak szata graficzna czasopisma: redakcji gazety jest bowiem obce – tak powszechnie występujące w dzisiejszych mediach – mieszanie informacji z opinią lub reklamą, tworzenie sensacyjnych nagłówków, kopiowanie cudzych tekstów czy zastępowanie słowa obrazem. Gazeta rzetelnie relacjonuje, a kiedy trzeba – zabiera głos w ważnych dla społeczności kwestiach. Nawet jeśli z góry wiadomo, jak w sprawie zdewastowanych chojeńskich zabytków, że będzie to głos wołającego na puszczy.
Co więcej, we wszystkich tekstach publikowanych przez gazetę znać szacunek dla czytelnika. Objawia się on w najbardziej fundamentalnych – a przez to rzadko docenianych – elementach pracy redaktorskiej: odpowiednio umiejscowionych przecinkach, poprawnie odmienionych nazwiskach, dbałości o stylistykę. Ile wysiłku i cierpliwości wymagają te błahe z pozoru zabiegi, niech świadczy to, że nawet ludne i bogate redakcje ogólnopolskich tytułów miewają problem ze starannym operowaniem polszczyzną.

Gazeta towarzyszy chojnianom od 30 lat. Sięgamy po nią, aby dowiedzieć się, o czym obradowano na ostatniej sesji rady miejskiej, poznać wyniki rozegranych w weekend meczów, śledzić toczone na jej łamach epistolarne dyskusje społeczników o remoncie tej czy innej gminnej drogi, przejrzeć ogłoszenia lokalnych pracodawców, niekiedy liznąć trochę historii regionalnej, a czasem wyrobić sobie opinię w sprawach mniej lub bardziej przyziemnych. Gazeta stała się elementem naszej codzienności. Przywykliśmy do niej jak do katedry – choć widzimy ją każdego dnia, to abyśmy dostrzegli jej piękno, potrzebny jest przyjezdny, który zapyta, skąd w tej biednej mieścinie tak wspaniałe dzieło.

***

Oto ostatni numer gazety. My, jej czytelnicy, wierzymy jednak, że tworzące ją osoby wciąż będą angażować się w życie naszej społeczności i zabierać głos w ważnych dla nas sprawach. Że to nie koniec ich działalności, a jedynie poszukiwanie nowych form wyrazu, które zaowocuje znakomitymi jak zwykle obserwacjami i refleksjami. Liczymy, że ich głos dane nam będzie jeszcze usłyszeć.
Michał Gierke


Post scriptum dla dociekliwych: 1187 – legendarny pochówek księcia Bogusława; 1244 – rzeczywista pierwsza wzmianka o mieście; 1407 – poświęcenie głównego ołtarza; 1459 – rzekome ukończenie budowy katedry; 1884 – wyrycie pozostałych dat.

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska