Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 10 z dnia 10.03.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Obojętność na zło jest największym złem
Swobodnie o Swobnicy
Odra w sieci
Gmina antyturystyczna
Gryfino i jego historia
Oświatowe oszczędności
Gdzie są ciała żołnierzy?
Niezbędnik sportowca
Sport

Odra w sieci

Odra postrzegana była w drugiej połowie XX wieku przede wszystkim jako rzeka graniczna, jako symbol podziału Europy po drugiej wojnie światowej. Dopiero otwarcie granic pod koniec ub. wieku i przystąpienie Polski do Unii Europejskiej zmieniło ten stan rzeczy. Nadodrze, pozostające przez wiele dziesięcioleci zachodnią prowincją Polski i wschodnią Niemiec, przesunęło się tym samym (przynajmniej geograficznie) do centrum Europy.
Czy zmiany na politycznej mapie Europy spowodowały, że przestaliśmy być prowincją? Fakt, że kogoś lub siebie postrzegamy jako prowincjuszy, ma zawsze charakter subiektywny i może być wyrazem stereotypowego myślenia o innych lub własnych kompleksów. W globalnej wiosce, jaką stała się nasza planeta, miejsce zamieszkania już dawno nie świadczy o horyzontach człowieka.
Nieco inaczej sprawa się ma z postrzeganiem regionu jako prowincji. Do tego określenia odnieść można pewne kryteria, które świadczą o tym, na ile dany region nadąża za zjawiskami gospodarczymi, kulturalnymi i społecznymi, zaliczanymi powszechnie do postępowych. Oczywiście są to zazwyczaj kryteria płynne i nie jest celem niniejszego artykułu wyznaczać im konkretne ramy. O wiele bardziej interesujące jest natomiast przyjrzenie się, jak mieszkańcy Nadodrza - przez dziesięciolecia postrzeganego jako prowincja - radzą sobie z taką stygmatyzacją i jakie podejmują kroki, aby to zmienić. Temat to niewątpliwie bardzo szeroki, który mógłby zainspirować licznych badaczy, ja natomiast chciałabym się skupić na inicjatywach kulturalnych, dotyczących historii regionu i rodzinnych miejscowości, które są dowodem budowania tożsamości regionalnej i pozbywania się kompleksu prowincjonalizmu.

Od dwóch dziesięcioleci zaobserwować można w miastach, miasteczkach i wsiach zachodniej Polski zwrot ku historii regionalnej. Zazwyczaj zaczyna się od publikacji, ewentualnie ekspozycji starych pocztówek i dawnych widoków miejscowości. Grono zainteresowanych i kolekcjonerów pamiątek z czasem się powiększa, organizowane są kolejne wystawy, uroczystości, wydawane broszury i publikacje. Ponieważ są to inicjatywy oddolne, ich natężenie oraz ukierunkowanie zależy od wpływów, poglądów oraz siły przebicia poszczególnych osób, a także od nastawienia władz samorządowych, które zazwyczaj w takich inicjatywach uczestniczą. Stroną w takich działaniach bywają też byli niemieccy mieszkańcy, choć ich udział zależy często od konstelacji osobowych i możliwości komunikowania się. Jak to wygląda w praktyce, postaram się pokazać na przykładzie kilku miast nadodrzańskich. Ich związek z Odrą jest nie przypadkowy i wynika z badań prowadzonych przeze mnie w ramach projektu "Odra-Oder" na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Jednym z elementów projektu było nawiązanie współpracy z instytucjami muzealnymi w miastach nadodrzańskich w celu wypracowania wystawy pt. "Oder-Panorama - Panorama Odry", która od 2006 r. pokazywana jest na terenie Nadodrza. Docelowo planowane jest umieszczenie wystawy jako stałej ekspozycji we Frankfurcie lub Słubicach, tworząc tym samym podstawę do planowanego Muzeum Odry. Istniejące na terenie Nadodrza muzea i izby muzealne odgrywają znaczącą rolę w popularyzowaniu historii regionalnej. Ich efektywność zależy od zaangażowania i kompetencji poszczególnych ludzi, a przede wszystkim umiejętności uczynienia muzeum miejscem atrakcyjnym dla odwiedzających i poprzez dodatkowe inicjatywy przyciągnięcia do nich jak największej grupy mieszkańców.

Wśród miast nadodrzańskich w tej kwestii niewątpliwie wyróżnia się Nowa Sól - miasto przemysłowe, jedno z najmłodszych w regionie, którego początki sięgają zaledwie XVI w. Dziś jest to miejscowość ponad 40-tysięczna, z prężnie działającym Muzeum Miejskim, pełniącym - poza wystawienniczymi - również funkcje edukacyjne i wydawnicze, obejmujące cały powiat. Pracownicy muzeum aktywnie uczestniczą w życiu kulturalnym regionu, a poprzez liczne publikacje książkowe i artykuły w prasie regionalnej wpływają na kształtowanie się tożsamości regionalnej mieszkańców. Muzeum jako jedno z pierwszych w regionie przygotowało jeszcze w latach 90. ekspozycję poświęconą niemieckiej historii miasta, którą oglądać można do dziś i która stała się wzorem dla innych miast. Z rozmów można odnieść wrażenie, że owo odkrywanie przeszłości miasta odbywa się jednak bez większego udziału byłych jego mieszkańców sprzed 1945 r. Trudno te relacje oceniać, gdyż uzależnione są one od indywidualnych predyspozycji osób w takiej współpracy uczestniczących.

Wstydliwa przeszłość czy bogactwo?
Z podobnymi postawami w stosunku do historii miasta mamy do czynienia w Krośnie Odrzańskim, które z kolei należy do najstarszych miast w Polsce, posiada prawa miejskie już od początku XIII w., a pierwsza historyczna wzmianka pochodzi z 1005 r. To miasteczko u ujścia Bobru do Odry było jednym z grodów wczesnego państwa piastowskiego, a śląski książę Henryk Brodaty wybudował tu kamienny zamek. Z inicjatywy mieszkańców i przy wsparciu władz udało się w ostatnich latach częściowo odbudować ruiny zniszczonego w 1945 r. zamku. Jako pierwsza zaadaptowana została część bramna i powstała izba muzealna, w której oglądać można było widoki dawnego, przedwojennego miasta ze wspaniałą barokową zabudową rynku. Ekspozycja wzbudziła ogromne zainteresowanie mieszkańców, którzy spontanicznie przynosili do zamku znalezione na poddaszach pamiątki i rupiecie, tzw. poniemieckie, a także te przywiezione przez Polaków ze wschodu. Ruiny zamku stały się miejscem licznych imprez kulturalnych, co pokazało konieczność zagospodarowania kolejnych pomieszczeń na terenie obiektu. Władzom udało się pozyskać środki i przeprowadzono z rozmachem kolejne prace remontowe. Otwarcie najstarszego renesansowego skrzydła zamku i budynku po dawnej kaplicy odbyło się wiosną 2008 r. Po remoncie rozpoczęła się dyskusja, jak wypełnić treścią pomieszczenia przewidziane na muzeum i salę koncertową. W Krośnie powszechnie nazywa się zamek piastowskim, ponieważ jego fundamenty położył wspomniany już Henryk I, w piwnicach zachowały się jeszcze gotyckie sklepienia z jego czasów. Cała reszta jest jednak dziełem wdów po margrabiach brandenburskich, które rezydowały tu od 1571 r. I tak najstarszą renesansową część zawdzięczamy inwencji księżnej Katarzyny (1518-74) - żony Jana Kostrzyńskiego, oddany właśnie do użytku budynek po kaplicy wybudowany został na zlecenie Elżbiety Charlotte - księżniczki von Pfalz (1597-1660), matki Fryderyka Wilhelma zwanego wielkim elektorem brandenburskim.
Często odnoszę wrażenie, że ta niemiecka przeszłość uchodzi w Krośnie za niechlubną, za balast, z którym nie bardzo wiadomo, co począć. Narodowy patriotyzm, w duchu którego zostaliśmy wychowani, wymaga eksponowania tego, co polskie, stąd taka popularność piastowskiej przeszłości w Krośnie. Ale można przecież równolegle być Polakiem-patriotą i patriotą lokalnym, który żywo interesuje się i pracuje dla dobra swojej małej ojczyzny. I skoro w miejscu zamieszkania znajdujemy ślady obcej nam kultury, a jest to kultura wysoka, która powstała w wyniku najróżniejszych wpływów i pracy artystów, którzy przebywali na tych ziemiach przed wiekami (mamy do czynienia nie tylko z architekturą niemiecko-pruską, ale i z włoskim renesansem, habsburskim barokiem i stylami z innych epok), to czemu nie traktować ich jako dziedzictwa ogólnoeuropejskiego, które jest bogactwem, które odziedziczyliśmy po wcześniejszych pokoleniach? W małomiasteczkowych środowiskach ścieranie się partykularnych interesów uniemożliwia często wypracowanie koncepcji, która w sposób kompleksowy zajmowałaby się prezentacją dziejów miasta i regionu.

Z podobnymi problemami, dotyczącymi różnych poglądów na sposób przedstawiania historii i wpływania na budowanie tożsamości regionalnej, mamy do czynienia w większości miast Nadodrza. Spory dotyczą albo poszczególnych grup interesów, albo społecznicy nie mogą przekonać do swoich pomysłów władz samorządowych i w ten sposób mają związane ręce do dalszych inicjatyw. Wychodząc naprzeciw tym problemom, działający przy Uniwersytecie we Frankfurcie Instytut Historii Stosowanej (www.instytut.net) zorganizował w lutym konferencję "Naprzód i nie zapomnieć? Nowe podejścia do historii na Ziemi Lubuskiej i w Brandenburgii" (zob. "GCh" nr 8), w której wzięło udział ponad stu regionalistów z obu stron Odry. Konferencja dała możliwość wymiany doświadczeń i intensywnych dyskusji podczas warsztatów tematycznych. Jeden z nich poświęcony był nowym koncepcjom muzeów regionalnych. Pod hasłem "Renesans muzeum" dyskutowaliśmy m.in. nad potrzebą bardziej skoordynowanej współpracy muzeów i izb muzealnych nad Odrą i wypracowania wspólnej oferty dla turystów. Mowa była w szczególności o rozwijającej się infrastrukturze turystyki wodnej i o tych grupach, które podróżować będą Odrą i zatrzymując się w poszczególnych miejscowościach, szukać będą oferty kulturalnej i możliwości zapoznania się z historią i specyfiką odwiedzanego miejsca.
Poza wspomnianymi już wcześniej miastami, mowa była o Słubicach i Frankfurcie, które wspólnie starają się być coraz bardziej atrakcyjne turystycznie, a jednocześnie niedomagają w poszczególnych, wydawałoby się oczywistych kwestiach, jak chociażby dwujęzyczność ekspozycji muzealnych. Okazuje się, że potrzeba wychodzenia z ofertą kulturalną do mieszkańców Słubic i okolic w przypadku Muzeum Viadrina we Frankfurcie jest wprawdzie dostrzegana, lecz z przyczyn zapewne nie tylko finansowych nierealizowana. Podobnie się ma sprawa w niezwykle interesującym muzeum w Bad Freienwalde. Ekspozycja dotycząca historii osuszenia Łęgów Odrzańskich i życia mieszkańców tego regionu po obu stronach Odry znana jest, niestety, tylko bardzo nielicznym Polakom.

Muzeum w Chojnie wypełni lukę w postrzeganiu regionu jako całości
Na brak gości zza Odry nie mogą natomiast narzekać mieszkańcy takich miasteczek, jak Cedynia czy Chojna. Ich walory historyczne i turystyczne oraz liczne wspólne inicjatywy polsko-niemieckie, jak chociażby stawiana od wielu lat za przykład odbudowa kościoła Mariackiego w Chojnie, rozsławiły je po obu stronach rzeki. Podczas konferencji przedstawiony został projekt utworzenia w Chojnie muzeum poświęconego nie tylko historii samego miasta, ale także regionowi Nowej Marchii, którego stolicą była Chojna w przeszłości. Stworzenie nowego muzeum jest niewątpliwie przedsięwzięciem trudnym i wymaga ogromnego zaangażowanie pomysłodawców oraz - a może przede wszystkim - zrozumienia i wsparcia władz lokalnych. W planowanej sieci muzeów i atrakcji turystycznych nad Odrą Chojna odgrywać będzie niewątpliwie znaczącą rolę i warto byłoby, aby główną atrakcję miasta - kościół Mariacki - uzupełnić o kompetentną i rzetelną prezentację historyczną i w ten sposób wypełnić lukę w postrzeganiu regionu jako pewnej historycznej całości.
W interesie regionalistów, ale przede wszystkim władz samorządowych miast i gmin nadodrzańskich powinno być wypracowanie wspólnej oferty turystycznej i propagowanie Odry jako drogi wodnej, gdyż ta jest niewątpliwie atrakcją na skalę europejską. Warto, aby wraz z nią szło porzucenie działań w pojedynkę i myślenie w kategoriach regionu, postrzegając się jako jego część. Tylko w sieci, z Odrą w sieci, mamy szansę zaistnieć w globalnej wiosce.
Beata Halicka

Dr Beata Halicka - germanistka i kulturoznawca, studia w Zielonej Górze, następnie doktorat w Hochschule Vechta (Niemcy), od 2003 r. związana z Europejskim Uniwersytetem Viadrina we Frankfurcie n. Odrą. Autorka trzech monografii, m.in. dwujęzycznej książki pt. "Krosno Odrzańskie/Crossen an der Oder 1005-2005. Wspólne dziedzictwo kultury/Das gemeinsame Kulturerbe". Wraz z prof. Karlem Schlögelem jest redaktorem publikacji "Odra-Oder. Panorama europejskiej rzeki" (Wydawnictwo Instytutowe, Skórzyn 2008, wydanie niemieckojęzyczne Berlin 2007), powstałej w ramach projektu "Odra-Oder. Region nadodrzański w Europie. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość" przy Katedrze Historii Europy Wschodniej, www.kuwi.euv-frankfurt-o.de/de/lehrstuhl/kg/osteuropa/projekte/odraoder/index.html

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska