Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 44 z dnia 31.10.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Zaduszki
Współczesność i historia
Daria wygrała
Myśli na żywo
Opłaty targowe nadal gorące
Niezwykła wystawa
Dyrektorzy przeszkoleni
Jednak pomnik
Sport

Współczesność i historia

Realizowany od kilkunastu miesięcy polsko-niemiecki projekt "Po śladach - stara, nowa, obca mała ojczyzna" wkroczył na nasze tereny. Przypomnijmy, iż realizuje go Niemiecko-Polskie Towarzystwo Brandenburgii i Klub Dziennikarzy "Pod Stereotypami" w ramach projektu pełnomocnika rządu Brandenburgii ds. cudzoziemców pod nazwą "Zivile Brücken - Mosty Społeczne".

Na przełomie września i października blisko 50-osoba grupa niemieckich i polskich dziennikarzy i regionalistów uczestniczyła w podróży studyjnej pod hasłem "Śladami Nowej Marchii. Współczesność na jej dawnych ziemiach". Wyjątkowo duże zainteresowanie dziennikarzy zza Odry (z telewizji, radia, prasy, w tym popularnego ostatnio dziennika "Tageszeitung") jest chyba niezamierzonym efektem poczynań polskich polityków, które dla obserwatorów z zewnątrz uczyniły Polskę krajem z lekka egzotycznym, więc próbują oni zrozumieć to, co się u nas dzieje.

Na Odrze jest jeszcze zbyt mało mostów (także tych społecznych). Tu widać resztki istniejącego do 1945 roku drogowego mostu w Siekierkach
Była to już trzecia tego typu kilkudniowa wyprawa w ramach projektu "Po śladach". Objęła tę część dawnej Nowej Marchii, która obecnie leży na południu powiatu gryfińskiego. Do 1945 r. tereny te wchodziły w skład powiatu Königsberg, który dzisiaj podzielony jest między dwa państwa (ponad 20 miejscowości zostało w Niemczech), dwa województwa i trzy powiaty. Na pewno nie ułatwia to chodzenia po śladach historii.
W Chojnie - dawnej stolicy powiatu goście odwiedzili odbudowywany kościół Mariacki, gdzie m.in. zastanawiali się nad lepszym wykorzystaniem tego wielkiego obiektu (bo - jak podkreślano później - zabytek bez funkcji staje się martwy). Pojechali na byłe Lotnisko i cmentarz komunalny, poznali historię rewitalizowanej w Zatoni Doliny Miłości i jej problemy, których wcale nie musiało być. Kolejny etap to Cedynia: muzeum, wieża widokowa, pieczołowicie odbudowany dawny klasztor cysterek (dziś hotel i restauracja) i cmentarz żydowski, na którym trzy lata temu zgromadzono 7 odnalezionych macew. Dziennikarzy interesował też los cmentarza żydowskiego w Chojnie, gdzie dzisiaj jest tylko pusta łąka.

Drugi dzień to Moryń ze swym średniowiecznym układem urbanistycznym, romańskim kościołem, sierocińcem (dziś DPS) ufundowanym swego czasu przez dr. Kocha i oczywiście jeziorem. Potem pod Górą Czcibora konfrontowano propagandowy wymiar bitwy pod Cedynią z rzeczywistością historyczną. Przejazd przez Osinów Dolny to łyk pstrokatej współczesności przygranicznych targowisk. Dalej na trasie były malownicze tereny w pobliżu mostu w Siekierkach i chwila refleksji na pobliskim cmentarzu wojennym. W Gozdowicach bolesna historia splotła się ze współczesnością integrującej się Europy: dobiega końca budowa promowej przeprawy przez Odrę.

Projekt "Po śladach" koncentruje się szczególnie na zamieszkujących pogranicze ludziach, ich losach i bagażu ciężkich doświadczeń. Dlatego jednym z najważniejszych punktów podróży były Mieszkowice. Burmistrz Piotr Szymkiewicz był przewodnikiem po mieście, a w MGOK-u przygotowano spotkanie z przybyłymi tu po 1945 r. z Kresów Wschodnich osadnikami. Urodzony już po wojnie Aleksander Butrynowski założył Stowarzyszenie Kresowe Hnilczan, czyli dawnych mieszkańców leżącej koło Podhajec (dzisiaj na Ukrainie) dużej wsi. To z niej kilkusetosobowa polska społeczność trafiła w 1945 r. do Mieszkowic. Przejmująco brzmiały opowieści o wojennym piekle, transporcie na zachód i pierwszych latach na nowej, obcej ziemi.
W Mieszkowicach było też spotkanie z niezwykłym małżeństwem Elwiry i Fortunata Profé-Mackiewiczów. On trafił tu po wojnie z Litwy, ona jest Niemką, do 1947 r. mieszkała w Bärwalde/Mieszkowicach, gdzie jej dziadek i ojciec prowadzili fabrykę drewnianych miarek. W 1997 r. po równo 50 latach ponownie zamieszkała w rodzinnym mieście, w którym odnalazła swą polską miłość z powojennych lat. Ich uczucie przetrwało pół wieku. Elwira i Fortunat wybudowali dom, pobrali się i noszą podwójne nazwiska. To tylko króciutkie streszczenie ich niezwykłych losów, mogących być gotowym scenariuszem pasjonującego filmu. Teraz państwo Profé-Mackiewicz, mimo sędziwego wieku, działają charytatywnie i na różnych polach przyczyniają się do zbliżenia obu narodów.
Mieszkowickie seniorki opowiadały,
jak trafiły tu z Kresów Wschodnich
Ostatni dzień zaczął się odwiedzinami podmoryńskiej Witnicy. O wizycie w miejscowym kościele wszyscy woleliby zapomnieć (ks. proboszcz nie jest zbyt gościnny). Za to w wiejskiej świetlicy były ciekawe rozmowy o losach dawnych pracowników byłych pegeerów. Na liczne pytania odpowiadali przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Pracy, Agencji Nieruchomości Rolnych i Związku Byłych Pracowników PGR. - Jak ci ludzie przeżyli? - pytali niemieccy dziennikarze, bo różnice w osłonie socjalnej między oboma krajami są olbrzymie.

Kolejny etap podróży to Chełm Dolny, gdzie znajdowała się rodowa posiadłość generała Henninga von Tresckow - jednego z organizatorów nieudanego zamachu na Hitlera w lipcu 1944 r. Wkrótce popełnił samobójstwo i został tu pochowany, ale gdy jego udział w spisku wyszedł na jaw, gestapo ekshumowało szczątki i spaliło w krematorium obozu Sachsenhausen.

Na trasie były nie tylko miejsca leżące kiedyś w Nowej Marchii, ale także miejscowości z dawnego pogranicza brandenbursko-pomorskiego, jak Widuchowa (w której o działalności stowarzyszenia "Stary zagon" opowiadała Saba Keller), Przelewice z pięknym ogrodem dendrologicznym i Letnin pod Pyrzycami, gdzie działa zespół wokalny Kresowianka, pięknie śpiewający pieśni spod Lwowa.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska