Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 37 z dnia 15.09.2004

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Z Gryfina na olimpiadę
Groby nie muszą dzielić
Okruchy integracyjne i dezintegracyjne
Film ze zdjęciami A. Żurawskiego wygrywa w USA
Zagon aktywny
Kolejny tomik
Syndrom gospodarza
Siatkarze Orlika Trzcińsko na 8. miejscu w Polsce!
Silna grupa w Chojnie
Piłka nożna

Okruchy integracyjne i dezintegracyjne

Zakończone 29 sierpnia w Chojnie tegoroczne Dni Integracji Europejskiej, Przyjaźni, Tolerancji i Dni Ekumeniczne miały dwa istotne elementy, które różniły je od tych z poprzednich lat: oficjalne wstąpienie Chojny do Douzelage oraz bardzo ważne słowa wypowiedziane podczas nabożeństwa ekumenicznego przez duchownych na temat trudnego pojednania polsko-niemieckiego. O obu tych sprawach pisaliśmy kilkakrotnie. Osobnym rozdziałem są pewne kwestie organizacyjne, które rzucają cień na zasadnicze uroczystości.

Dni Integracji... od swych początków zmagają się z nierozwiązanym do dziś dylematem: co zrobić, żeby były one imprezą autentycznie integrującą - zwłaszcza uczestniczących w niej Polaków i Niemców? Zawsze mieliśmy do czynienia jak gdyby z dwoma grupami równoległych imprez: w niektórych uczestniczyli głównie lub wyłącznie Niemcy, w innych Polacy. Nie zawsze sprzyjał dobór artystów, którzy byli np. gwiazdami dla nas, a nic nie znaczyli dla Niemców. Chyba dopiero pierwszy raz w tym roku - co warto odnotować - wystąpił zespół z sąsiedzkiego Schwedt.
W minionych latach najbardziej brakowało otwartych i szczerych rozmów z dawnymi mieszkańcami Chojny/Königsbergu, na przykład o ich byłych domach czy ewentualnych roszczeniach majątkowych. Jeśli ktoś uważał, że to nie jest żaden problem, to w ostatnich miesiącach boleśnie przekonał się, jak bardzo się mylił. I chodzi nie tyle o kwestie prawne, ile o psychologiczne, emocjonalne - żywe zarówno dla Polaków, jak i części Niemców. Skutkiem jest największe od 1990 roku ochłodzenie stosunków między naszymi krajami - właśnie między innymi z powodu obustronnego kilkunastoletniego unikania trudnych tematów i chowania głowy w piasek czy - jak mówią nasi sąsiedzi - zamiatania drażliwych spraw pod dywan. Inną bardzo ważną sprawą (pisaliśmy o tym kilka miesięcy temu) są dalsze losy bogatych chojeńskich archiwaliów, znajdujących się w posiadaniu przedwojennych mieszkańców. Miasto powinno tu wyjść z jakąś poważną propozycją.

Tegoroczne Dni Integracji... także nie były wolne od dezintegracyjnej skazy. Z punktu widzenia Chojny niezwykle ważnym momentem była uroczysta sesja Rady Miejskiej, dotycząca wstąpienia do prestiżowego europejskiego stowarzyszenia Douzelage. Niestety, obradowano pod nieobecność Niemców (nie licząc burmistrza Schwedt), a dopiero pod koniec sesji zjawili się Rosemarie Kumkar i Peter Helbich. Nie wiedzieli o sesji? Nie byli zainteresowani? A może gospodarze niezbyt zatroszczyli się o ich obecność? Inna sprawa, że tak ważne wydarzenie w ogóle przyciągnęło niewiele publiczności: było jej znacznie mniej niż oficjalnych gości i uczestników.
Jak już kiedyś pisałem, uroczyste wejście Chojny do Douzelage pierwotnie planowane było na maj, kiedy w austriackim Judenburgu przyjmowano nowych członków z Łotwy, Czech i Estonii. Niestety, Chojna nie zdążyła załatwić stosownych dokumentów albo za późno zabrała się za to, choć miała pół roku czasu. Teraz z dumą ogłoszono, że 16 czerwca minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz wyraził zgodę na przystąpienie Chojny do Douzelage. Ale ludzie z partnerskich miasteczek europejskich nie mogą wyjść ze zdumienia, po co w ogóle potrzebna była zgoda aż na tak wysokim szczeblu oraz jak to się ma do wolności i samorządności.
Innym zgrzytem podczas sesji była wisząca w centralnym punkcie mapa z nazwami miast - członków Douzelage. Było tam aż siedem (!) błędów, czego nie omieszkali zauważyć zagraniczni goście. Poza tym organizatorzy nieprawidłowo podali (m.in. na plakatach) nazwisko najważniejszego duchownego niemieckiego - biskupa Klausa Wollenwebera. Wpadką było też półtoragodzinne opóźnienie występu zespołów Carrantuohill i Reelandia. Sporo osób przyjechało specjalnie dla nich i nie wszyscy doczekali.
Dlaczego część ważnych gości zaproszono w piątek dopiero na godz. 17, a więc w kilka godzin po uroczystej sesji? To też chyba dobre pytanie do Urzędu Miejskiego, będącego głównym organizatorem. A może mieliśmy już nie dwie, ale więcej równoległych imprez, odbywających się pod tą samą nazwą? Tylko gdzie tu integracja?

Ale czy można oczekiwać autentycznie integracyjnej imprezy od gospodarzy coraz bardziej zdezintegrowanego miasta, w którym narastające od dłuższego czasu w życiu publicznym podziały i waśnie przybrały rozmiary niespotykane w całej 14-letniej historii odrodzonego samorządu chojeńskiego? Jak Polacy mają jednać się z Niemcami, skoro nie potrafią pojednać się Polacy z Polakami?

Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska