Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 06 z dnia 05.02.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Gryfino przed szansą
Zlot aktywnych
Jak zmienić wszystko, by nie zmienić nic
Po co łączą?
Mieszkańcy bronią szkoły
Nadzwyczajna oświatowa
Zgodnie i rzeczowo
Włóczykij po raz drugi
Znaleźli przyczyny wrogości
Jedwabnym Szlakiem do Chin (10)

Jedwabnym Szlakiem do Chin (10)

Gwarne ulice
Jeszcze do niedawna chińskie ulice kojarzone były z masą rowerzystów i nielicznymi samochodami. Jak jest obecnie? O tym w kolejnym odcinku rozmowy z Andrzejem Kordylasińskim.

Taksi w Harbinie w Mandżurii
- Czy chińskie ulice są tak zatłoczone jak o nich się mówi? Popularne wyobrażenie to mnóstwo rowerów.
- "9 million bicycles" w Pekinie, jak z piosenki Katie Melua? Tak, do dziś jednośladów jest mnóstwo. Królują też w innych częściach Chin, choć wypierane są przez samochody. Rowerami jeżdżą ci, których nie stać jeszcze na samochód. Ten ostatni oznacza prestiż. Jest królem szos i poboczy, a piesi mają uciekać przed trąbiącymi. Żaden samochód cię nie przepuści i musisz uciekać przed nim nawet na chodnikach (są szerokie jak nasze ulice) i pasach. Liczy się najpierw samochód, potem rower, a na końcu pieszy - wszędzie.
- Niedawno podawali, że w samym Pekinie jest 3,2 mln samochodów i codziennie wyjeżdża tam tysiąc nowych.
- W porównaniu z europejskimi miastami nie ma tam jeszcze takiego tłoku. Nie poradzilibyśmy sobie jednak w tym chaosie jako kierowcy. Po mieście jeżdżą tam stosunkowo wolno, ale z jaką fantazją! Cud, że tak rzadkie są wypadki. Choć byłem świadkiem stłuczek.
- Skoro mniej samochodów niż u nas, to chyba łatwiej jeździć?
- Ale jak oni jeżdżą! To ekwilibrystyka. Perfekcyjnie oceniają odległość i prędkość. Żyją w ciasnocie i myślę, że stąd mają niezwykłe wyczucie odległości. W taksówce to nieraz wciskało mnie w siedzenie. Nawet chodząc, nie można czuć się bezpiecznym - trzeba wczuć się w rytm danego miasta.
- A jakie tam jeżdżą samochody? 10 lat temu widziałeś polonezy.
- Nowoczesne, przeważnie chińskie. Te auta są już w Europie. Zresztą to klony europejskich i amerykańskich aut.
Bus w Pekinie
- Piractwo motoryzacyjne?!
- I to na dużą skalę. Znaczenie ma polityka państwa, zysk przedsiębiorców, ale i pewna tradycja. Przez wieki naśladownictwo, kopiowanie urosło do rangi sztuki. Jak coś jest dobre, to trzeba powielać - tak myśli Chińczyk. Koncerny motoryzacyjne, projektując swoje modele, kopiują bez żenady uznane już marki. Wiesz np., czym się różni smart fortwo od chińskiego shuanghuan noble?
- Pewnie ceną i jakością?
- Owszem, ale i tym, że smart jest dwuosobowy, a noble czteroosobowy. Skopiowali nawet amerykańskiego hummera. Jego chiński klon to crazy soldier (szalony żołnierz). I to wszystko możesz kupić u nas, w Europie! - Ile taki samochód kosztuje, że stać Chińczyka na zakup?
Sjesta kierowcy bagażówki w Pekinie
- Przeciętnego nie stać, skoro miliony żyją za pół dolara dziennie. Ale w Chinach mieszka wielu milionerów. Aż co szósty samochód to pojazd "państwowy", należący do rozbudowanej partyjnej administracji.
- Czyli nawet tam przywileje władzy przekładają się na możliwość dysponowania samochodem.
- Na olbrzymią skalę. Symbolem sukcesu jest samochód służbowy, najlepiej z szoferem. Takie samochody z białymi rejestracjami są najbardziej wypasione. I nawet nie zobaczysz, kto jedzie, bo mają przyciemniane szyby.
- A jeździłeś jako kierowca po chińskich ulicach?
- To dla cudzoziemców zabronione. Musiałbym mieć chińskie prawo jazdy. Jeździłem tylko na rowerze z wypożyczalni, po Pekinie - ale krótko. Co to za jazda, jak boisz się, że ktoś cię walnie, albo rower rąbnie?!
Rozm. Tadeusz Wójcik, fot. Andrzej Kordylasiński

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska