Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 41 z dnia 07.10.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Wczesne wykrycie raka szansą na wyleczenie
Chojna Fair Play
Co chce badać komisja, a czego nie
W drodze ku świętości
Woda nadal gorąca
Dyskutują o książkach
Terrorysta na lotnisku
Sport

Woda nadal gorąca

Niedawno informowaliśmy o zamieszaniu spowodowanym podpisaniem przez władze Trzcińska-Zdroju umowy z Wodociągami Zachodniopomorskimi na dzierżawę i obsługę urządzeń wodno-kanalizacyjnych. Przypomnijmy, że mieszkańcy Trzcińska zbuntowali się, nie chcąc zaakceptować nowych cen usług. Domagano się natychmiastowego zerwania umowy. Zwołana w połowie września z udziałem dużego audytorium poprzednia sesja Rady Miejskiej zakończyła się impasem. Umowy nie zerwano, lecz zobowiązano się w jak najkrótszym czasie (po rozmowie z firmą) wrócić do tematu i ostatecznie zadecydować, co dalej. Kolejną sesję zwołano 1 października. Podobnie jak poprzednio, sala była zapełniona.

Umowa rozwiązana - ale co dalej?
Przewodniczący rady Antoni Śliwiński zaproponował na wstępie, żeby już nie drążyć tematu rozwiązania umowy, bo jest w tej sprawie zgodność radnych. Poinformował jednocześnie, że firma ustosunkowała się negatywnie do propozycji burmistrza, zawartych w piśmie o poprawkach do wcześniejszych uzgodnień. Ponieważ nie było głosów protestu, przystąpiono do głosowania. Uchwała przeszła większością głosów (3 wstrzymujące się). Jednak napięcie na sali nie spadło, bo pozostało wiele problemów i wątpliwości. Pod adresem burmistrza padło szereg pytań. Jaki będzie koszt zerwania z firmą umowy? Co mają robić ci, którzy dotychczas nie płacili za wodę i nie podpisali umów z dzierżawcą? Co będzie, gdy sanepid zamknie niewydolną oczyszczalnię ścieków? Jak władze rozwiążą problem płatności za wodę na wsiach, gdzie dotychczas już obowiązywały opłaty abonamentowe? Nie na wszystkie pytania uzyskano odpowiedzi. A. Śliwiński przypomniał, że firma (o ile sama nie zdecyduje o wcześniejszej rezygnacji) będzie świadczyć usługi jeszcze przez 7 miesięcy, bo w umowie zawarty jest 6-miesięczny okres wypowiedzenia.
W dyskusji zabierali głos nie tylko radni, lecz i obecni na sali mieszkańcy. Były burmistrz Trzcińska Zbigniew Łodziewski powiedział, iż pojawił się tutaj dlatego, że widzi tylu ludzi i jemu jako użytkownikowi także zależy na właściwym rozwiązaniu problemu. Wytknął burmistrzowi Kitlasowi, iż już po podpisaniu umowy wystosował jakieś pismo do firmy o zmianie niektórych punktów. - Przetarg i zawarte tam warunki umowy to jest rzecz święta - stwierdził. Powiedział ponadto, iż nowy dzierżawca absolutnie nie miał prawa na zmianę taryfy za usługi, bo w myśl prawa mógł to zrobić dopiero po 9 miesiącach działalności. Firma powinna więc przez ten okres respektować stawki przyjęte przez poprzednika, czyli firmę Józefa Bednarczuka. - Cenę wody utrzymano, lecz bezprawnie pobiera się abonament - zaznaczył Łodziewski. Według niego okłamywano społeczeństwo (m.in. w biuletynie wydawanym przez burmistrza), że cena wody się nie zmieni, bo w rzeczywistości wzrosła. Jego zdaniem gmina, czyli mieszkańcy zapłacą firmie (w różnej formie) około 1 mln zł odszkodowania, bo nie jest tak łatwo zerwać umowę z tym, kto wygrał uczciwie przetarg. - Takie będą skutki niedopatrzeń - dodał. Dał też propozycję, aby przy najbliższej korekcie budżetu natychmiast przewidzieć fundusze na modernizację oczyszczalni ścieków oraz na wodociąg przy stadionie, bo to już było w planach przed dwoma laty. - Gmina jest odpowiedzialna za zaopatrzenie mieszkańców w wodę, a spółka jest po to, żeby osiągać jak największe zyski. Wystarczy 300-400 tys. zł i Trzcińsko będzie miało spokój, ale spokoju nie będzie, bo jesteśmy okłamywani - zakończył Łodziewski.
Jego wypowiedź zgromadzeni mieszkańcy przyjęli gromkimi brawami. Inne osoby apelowały do burmistrza, żeby ostatecznie rozwiał wątpliwości co do tego, gdzie płacić za wodę w przypadku, gdy ktoś nie podpisał umowy, czy będą kary itp. Franciszek Sidorczuk domagał się założenia konta w gminie, żeby tu wpłacać należności, a urząd rozliczałby się dalej z firmą.
Odpowiedzi udzielił wiceburmistrz Edmund Zioła, mówiąc, że w ciągu 10 dni, po konsultacji z radcą prawnym, wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione i mieszkańcy zostaną poinformowani, jak postępować. Zioła dodał, że będą skutki finansowe zerwania umowy, lecz trudno teraz określić, jakiej wysokości. - Będziemy je minimalizować - stwierdził. Co do kwestii zamknięcia oczyszczalni poinformował, iż burmistrz powołał eksperta, który przypuszczalnie w ciągu 2 tygodni orzeknie, na ile jest ona sprawna. Dopytywano się także, co będzie z płaceniem abonamentu na wsiach. Przewodniczący rady A. Śliwiński odparł, iż gmina właściwie nie ma na to wpływu, bo nie podpisywała umowy z Wodociągami Zachodniopomorskimi, gdyż nie jest właścicielem urządzeń wodociągowych na wsiach. Umowę podpisywał marszałek województwa. Na tę kwestię zwrócił też uwagę przybyły na sesję były przewodniczący rady Józef Szott, podkreślając, iż poprzednie władze powinny przejąć wodociągi wiejskie na mienie komunalne.

Jaki Urząd, jaka Rada?
W końcowej części sesji bardzo krytycznie pod adresem władz i samej rady wypowiedział się były jej wiceprzewodniczący, kiedyś ostry opozycjonista - Marek Rutka. - Bardzo się cieszę, że mieszkańcy po 2 latach odwiedzili ratusz i przekonali się sami, jak słaby jest urząd, jak słaba jest rada, która na jednej sesji głosuje: 8 za, potem 8 przeciw i znowu 8 za - stwierdził Rutka i nawiązał do próby zorganizowania referendum: - Sygnalizowałem już rok temu, żeby to ukrócić i zakończyć, żeby was dłużej nie męczyć. Brakuje nam gospodarza i jakiegoś konkretnego stanowiska. Panie przewodniczący! Kończ waść, wstydu oszczędź! - apelował radny.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska