Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 37 z dnia 13.09.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Oddział zagrożony
Razem o wspólnym dziedzictwie
Łodziami przez Odrę
Dożynki z wyborami w tle
Cedynia miliony, Moryń prawie nic
Polenmarkt - Jak dalecy sobie, jak bliscy... (2)
Złote Skoczki dla gryfinian
Finalista z San Sebastian
Piłka nożna

Razem o wspólnym dziedzictwie

Jak już informowaliśmy, 1 września w Mieszkowicach odbyła się konferencja historyczna "60 lat powojennych Mieszkowic na pograniczu polsko-niemieckim". Organizatorem był Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Mieszkowicach przy współpracy Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieszkowickiej, Centrum Informacji Turystycznej przy UM i Urzędu Miejskiego. Wśród gości byli m.in.: dyrektor Urzędu Powiatu Barnim-Oderbruch Frank Ehling, burmistrz partnerskiego Wriezen Uwe Siebert, przedwojenna i od kilku lat także obecna mieszkanka miasta Elwira Profé. Obecni byli także: burmistrz Mieszkowic Piotr Szymkiewicz, przewodniczący RM Henryk Rzepczak, nauczyciele, kombatanci.

Paweł Migdalski
Obrady rozpoczęło obszerne wystąpienie historyka z Uniwersytetu Szczecińskiego Pawła Migdalskiego o powojennej historii miasta. Zwrócił on uwagę, że tereny te nie doczekały się w Polsce pełnego naukowego i aktualnego opracowania. Pierwszym burmistrzem Mieszkowic (od maja do września 1945 r.) był Tadeusz Mleczko, którego zastąpił Piotr Rycembel. Przez kilka miesięcy miasto nosiło miano Barwice (nawiązując do niemieckiego Bärwalde). Rozważano też nazwę Spore (od pobliskiego wzniesienia Sparr Berg). 2.06.1946 r. zatwierdzono ostatecznie obecną nazwę, występującą już rok wcześniej na polskich mapach kolejowych. Jest to kalka nazwy niemieckiej (Bär - niedźwiedź) i nawiązuje do staropolskich słów, jakim określano to zwierzę: miśko, mieśko. Nie chodziło więc o Mieszka I. Etymologię taką potwierdziła Komisja Ustalania Nazw. Ale do tradycji piastowskiej nawiązywano w następnych latach bardzo intensywnie, czego wyrazem było ustawienie w 1957 r. na Rynku pomnika Mieszka I dłuta Sławomira Lewińskiego. Wykorzystano cokół stojącego kiedyś w tym samy miejscu pomnika niemieckiego.
Jan Adamczuk
Uzupełnieniem referatu było wystąpienie przewodniczącego Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieszkowickiej Jana Adamczuka (jednocześnie prowadzącego obrady), który mówił m.in. o gospodarczych dziejach 60-lecia.

Skazą wielu podobnych konferencji jest milczenie na temat tego, że polscy osadnicy w 1945 roku nie zastali bezludnych ziem, bo przecież mieszkały tu jeszcze tysiące Niemców (wiosną 1945 r. w powiecie chojeńskim było ich 47 tys., a w październiku 1947 r. - już po wysiedleniach - jedynie 178). Ale mieszkowiccy organizatorzy zadbali o ten aspekt i dzięki temu można było też zapoznać się z punktem widzenia ówczesnych mieszkańców. Już przed tygodniem sygnalizowaliśmy wystąpienie pastora Friedricha Wilhelma Rittera - urodzonego w 1934 r. w Bärwalde absolwenta gimnazjum w Königsbergu. Jest on obecnie członkiem zarządu Fundacji Kościół Mariacki w Chojnie, a 27 sierpnia współkoncelebrował niedawne nabożeństwo ekumeniczne podczas Dni Integracji. W poprzednim numerze relacjonowaliśmy jego dramatyczne wspomnienia z 1945 r. i konferencyjny dialog z miejscowym kombatantem Mieczysławem Sobotkiewiczem. Ale pastor Ritter mówił też o drugim, zupełnie innym spotkaniu z Polską w 1964 r., gdy po raz pierwszy od 19 lat przyjechał do Mieszkowic. - Z mieszanymi uczuciami zatrzymaliśmy się przed moim dawnym domem, w którym mieszkał teraz kto inny. Zadzwoniliśmy, otworzyły się drzwi i nasz tłumacz powiedział, o co chodzi. Od razu znaleźliśmy się w środku. Nowy właściciel powiedział, że wszystko możemy obejrzeć, a on w tym czasie przygotuje posiłek. Był to smakowity wędzony węgorz. Czy byli to ci Polacy z 1945 roku? A może następne pokolenie? Nie wiem, nie pytałem się. Byłem po prostu bardzo wdzięczny. Odwiedziliśmy też proboszcza Nowotarskiego, gdzie zostaliśmy przyjęci jak starzy przyjaciele, choć jak się później okazało, był on w czasie wojny więźniem obozu koncentracyjnego. Poszliśmy także na cmentarz i mogłem uporządkować nagrobki moich dziadków.

Dr Reinhard Schmook (dyrektor Muzeum Oderlandu w Bad Freienwalde) nawiązał do daty konferencji: - Za wszystko, co stało się po 1 września, wina leży po stronie niemieckiej. Myślę, że nie ma żadnego rozsądnego Niemca, który inaczej by to widział. Tak samo wypowiedział się dziś prezydent Köhler. Korzenie Mieszkowic od kilku lat badamy razem z historykami polskimi, żeby lepiej poznać to nasze wspólne dziedzictwo.
Jako przykład dobrej i konstruktywnej współpracy podał odbudowę kościoła Mariackiego w Chojnie. - Tylko taka współpraca ma sens, po której coś konkretnego zostaje. Są też projekty, które nie rozwijają się, np. Dolina Miłości. Są tam jakieś działania, ale nie ma tej spójności - ocenił.
Uczniowie z Wriezen i Mieszkowic prezentują owoce wspólnej pracy
Konferencji towarzyszyły wystawy ze wspomnieniami dawnych mieszkańców, kronikami szkolnymi, księgą nauczycieli itp. Uczniowie z gimnazjum wraz ze swymi koleżankami z Gesamtschule z Wriezen przedstawili owoce wspólnego projektu, na który składały się m.in. rozmowy ze świadkami historii i opracowanie przewodników po miejscach pamięci. Podczas konferencji urodzony w Güstebieser/Gozdowicach prof. Bertold Jonas z Bremy został członkiem Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieszkowickiej. Na koniec polscy i niemieccy uczestnicy złożyli kwiaty na cmentarzu wojennym w Siekierkach.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska