Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 38 z dnia 19.09.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Ekojarmark w Widuchowej
Zaczęła się kampania
Tyle jeszcze do odkrycia
O stacjach paliw, których (jeszcze) nie ma
„Kraj mojej matki” w Mieszkowicach
Możemy wam pozazdrościć
Szerszenie z odpryskami
Piłka nożna

O stacjach paliw, których (jeszcze) nie ma

Od miesięcy toczy się w Chojnie i na naszych łamach spór między władzami gminy a inwestorami (Piotrem Orszulakiem i Tadeuszem Lisowskim), chcącymi wybudować na swoim gruncie przy granicy w Krajniku Dolnym stację paliw z kompleksem usługowo-handlowym. Jednak by do tego doszło, Rada Miejska musi uchwalić zmianę w planie zagospodarowania przestrzennego. Dziś rozmawiamy o tym z burmistrzem Wojciechem Konarskim.

"Gazeta Chojeńska": - Czy z punktu widzenia strategii rozwoju w gminie Chojna jest już wystarczająca ilość stacji paliw?
Burmistrz W. Konarski: - W rejonie Krajnika Dolnego na pewno nie. Strategia wynika z uchwalonego kilka lat temu przez Radę Miejską planu zagospodarowania przestrzennego tej części Krajnika.
- Ale plan rada może zmienić.
- Tak, tylko jest on uchwalany, żeby przedstawić pewną wizję rozwoju. Plan powstawał 6 czy 7 lat i lokalizacja stacji paliw była w nim sprawą kluczową. Z opracowań specjalistów wynika, że w Krajniku powinny być dwie, o ile dobrze pamiętam. Może być nawet więcej, ale jest tam jasno powiedziane, że powinny być ulokowane na wyjazdach z miejscowości. Plan po to się robi, żeby wyważyć interesy i potrzeby indywidualnych osób oraz sposób rozwoju gminy. Bo nawet jak ktoś składa wniosek o zmiany w planie, to gmina nie występuje w roli dobrego wujka, że np. jak dzisiaj ktoś chce sobie wybudować Pałac Kultury, to go budujmy. Po to są plany zagospodarowania, żeby znajdować najlepsze rozwiązania przestrzenne. I w tym momencie jest walka interesów. Nie zawsze indywidualny cel jednostki pokrywa się z celem rozwoju gminy.
- Plan zagospodarowania to podstawa. Ale z drugiej strony wiele obszarów nie ma planu lub istniejące plany się zmienia. Na ile strategia może być elastyczna?
- W tym konkretnym przypadku jest plan. Części terenów panów Orszulaka i Lisowskiego to użytki ekologiczne (łąki w strefie zalewowej), podlegające ochronie przyrodniczej. Jeśli właściciel występuje z wnioskiem o zmiany w planie, to burmistrz najpierw dokonuje analizy, czy taka zmiana jest w ogóle możliwa, uwzględniając różne uwarunkowania. Tu z analizy wynika, że z powodu położenia w obszarze "Natura 2000" nie może powstać tam stacja paliw. ("Natura 2000" to Europejska Sieć Ekologiczna, utworzona w Polsce rozporządzeniem ministra środowiska z 2004 r. w sprawie obszarów specjalnej ochrony ptaków - red.). Dlatego nie wydaje się celowe brnięcie w wydatki na zmiany w planie, które i tak nie doprowadzą do realizacji celu inwestora.
- Inwestor deklaruje pokrycie kosztów zmiany planu.
- Ale przecież nie to rozstrzyga o tym, czy dana zmiana jest możliwa, lecz przepisy. Główną przeszkodą jest to, że znaczna część działki leży w terenie zalewowym.
- To ryzyko inwestorów.
- Nie może tak być! Jest urzędnik i prawo. Zakaz zabudowy w strefie zalewowej nie wynika z widzimisię burmistrza, lecz z prawa wodnego. Jak plan był uchwalany, to jeszcze nie było czegoś takiego jak "Natura 2000". Część przeznaczenia tych działek może być zmieniona, ale nie na ten cel, jakiego inwestorzy sobie z góry zażyczyli. Możliwa jest część mieszkaniowo-usługowa. Ta sprawa podlegała wielu skargom do różnych instytucji, wojewoda ją badał. Jest negatywna opinia Cedyńskiego Parku Krajobrazowego. Gmina zrobiła wszystko. Ale najważniejszy jest plan zagospodarowania. Lokalizacja stacji w tym miejscu nie jest korzystna dla interesu ogółu. Korzystny jest za to przetarg na część działki 1,5 ha, wydzielonej z targowiska gminnego - na wyjeździe za Krajnikiem przed stacją Setpolu. I to jest interes gminy. Mogę tylko żałować, że stało się to zbyt późno. Ma to być stacja przy targowisku, dająca nadzieję, że ileś tych podmiotów i ponad 100 miejsc pracy dalej będzie tam istniało. I dla mnie oczywistym dobrem gminy jest to, żeby stacja powstała na targowisku.
- Czy dopuszczenie budowy stacji paliw na gruncie Orszulaka i Lisowskiego obniżyłoby wartość działki przy targowisku?
- Mogłoby być dla potencjalnych nabywców jakąś przeszkodą, aczkolwiek gminna działka jest bardziej atrakcyjna, bo nie ma tych utrudnień. Działka koło Grabowa, którą gmina sprzedała Orlenowi 6 lat temu za 1,8 mln zł, potem została zlicytowana przez Orlen za 10 mln, choć to tak daleko od Krajnika. Ale ostatecznie nie doszło do podpisania umowy. Każda stacja paliw na drodze od Chojny do Krajnika Dolnego jest konkurencją. I myślę, że ktoś wtedy po prostu przez tę licytację i nieskonsumowaną transakcję z Orlenem zablokował budowę, nawet tracąc wadium. A jeśli gmina wystawia swój teren na sprzedaż, a za chwilę obok - załóżmy - ma być też stacja paliw - to jest to jakaś przeszkoda w podejmowaniu decyzji przez nabywcę. Nawet Setpol, zawierając w 1995 r. umowę z gminą, też przewidywał taką sytuację i dlatego jedna z klauzul mówi, że jeśli w jednostce strukturalnej D powstanie inna stacja, to czynsz dzierżawny będzie podlegał negocjacji w stronę jego obniżenia.
- Projekty projektami, ale faktem jest, że w Krajniku od wielu lat monopol ma nadal stacja Setpolu, o której ogromnych dochodach krążą już legendy. A człowiek mocno z Setpolem związany jest popierającym Pana radnym. Stawia to Pana w niezręcznej sytuacji, bo łatwo naraża się Pan na zarzut obrony monopolu.
- Właśnie to, że gmina wydzieliła działkę i wydała warunki zabudowy drugiej stacji w bezpośredniej bliskości stacji Setpolu, powoduje, że zarzut obrony przeze mnie monopolu jest bezpodstawny.
- Jednak jest Pan burmistrzem już 8 lat i przez ten czas istnieje w Krajniku tylko stacja Setpolu.
- Ale była ona i wcześniej.
- Była i nic się nie zmieniło przez Pańskie dwie kadencje.
- Przygotowanie nieruchomości do sprzedaży nie trwa miesiąc. Robimy to od roku. Gmina związana jest pewnymi umowami cywilno-prawnymi. Nie mogę odpowiadać za to, że niektórzy są niezadowoleni z historii powstania umowy z Setpolem. Nie można powiedzieć komuś: "wybuduj stację paliw i płać nam taki i taki czynsz" bez wprowadzenia okresu jakiejś karencji, gdy ktoś buduje za własne pieniądze. Z tego, co wiem, to były jakieś kłopoty z planem zagospodarowania, bo okazało się chyba w 1995 r., że wydzierżawiono działkę, a nie można było na niej budować. Zresztą kiedyś prawo budowlane nie było tak restrykcyjne i jestem przekonany, że dzisiaj stacja Setpolu by nie powstała. Przecież doszło tam do przekształcenia krajobrazu, wykonano nasypy. Dodam, że każda umowa z Setpolem była badana przez prokuraturę, przez sądy i do dziś niektórzy twierdzą, że jest ona korupcjogenna.
- Powiedzmy: jest korzystna dla spółki.
- Myślę, że jest korzystna dla obydwu stron.
- Ale ta umowa trzymała gminę w szachu.
- Już po kilku miesiącach urzędowania jedną z pierwszych moich decyzji było ogłoszenie przetargu na działkę pod stację w Grabowie, którą kupił Orlen, a leży ona dokładnie na obszarze zastrzeżonym w umowie z Setpolem.
- Jednak stacja Orlenu nie powstała.
- To fakt. Ale wtedy, bez względu na to, jak potoczyłyby się finanse gminy i realizacja umowy z Setpolem, już w 1999 r. podjąłem decyzję, żeby tę działkę Orlenowi sprzedać. A dlaczego nie powstała tam stacja? To już nie moja sprawa. Ale ja już wtedy naruszyłem monopol Setpolu. Bo on nie jest naruszony dopiero wtedy, gdy powstanie druga stacja w jednostce strukturalnej D. W tamtym roku zostały wydane warunki zabudowy panu Wiederowi i to też narusza monopol.
- Przełamanie monopolu nastąpiłoby chyba dopiero w momencie, kiedy inna stacja zaczęłaby zarabiać w Krajniku. Ale wróćmy do strategii. Krajnik Dolny był jedną z pierwszych miejscowości w Polsce, w której zaczął się handel przygraniczny i targowisko. Ale potem inni nas wyprzedzili, np. w kwestii estetyki, zagospodarowania okolic przejścia granicznego. Tak jest choćby w Osinowie albo Kostrzynie, gdzie przy granicy stoi restauracja McDonald, którą planują też Orszulak i Lisowski. Bo chcą wybudować nie tylko stację, ale nowoczesny kompleks handlowy, którego brakuje w Krajniku, jak i w całej gminie.
- Jeśli chodzi o estetykę, to w pewnym momencie odnośnie Krajnika popełniono błędy. Władze gminy i mieszkańcy myśleli o szybkim robieniu pieniędzy, a nie o przyszłości. Gdy mnie tu jeszcze nie było, to gmina twierdziła, że nie można wydawać pozwoleń na budowę. Gdyby je wówczas wydawano, to być może dzisiaj wzdłuż całej drogi na Ognicę mielibyśmy zabudowę pierzejową, a nie tylko stragany. A co do targowiska, to musieliśmy najpierw uporać się z problemem rozwiązania umowy z Setpolem. I to było ważniejsze, ale uniemożliwiło skupienie się na poprawie estetyki. Poza tym spadła koniunktura na targowisku. Gmina cały czas poszukiwała dla Krajnika inwestora, który wybudowałby halę będącą konkurencją nawet dla pawilonów handlowych w Schwedt. Ale nie było chętnych.
- Kończy się era targowisk przygranicznych, ale nie handlu przygranicznego, który przechodzi na wyższy etap cywilizacyjny i kto pozostaje na poziomie szpetnych blaszaków, ten przegrywa.
- Gmina robi rachunek plusów i minusów i nie widzi możliwości ze swoich środków modernizowania tych blaszaków. Ale odmienić targowisko może właśnie budowa przy nim stacji paliw.
- Albo utrwali ona jego anachroniczną formę.
- Działka przy targowisku sprzedawana jest nie tylko pod stację paliw, ale też pod hotel-motel, gastronomię. Może właśnie wpuszczenie nowego podmiotu spowoduje, że poprawi się estetyka?
- A czy proponowany przez Orszulaka i Lisowskiego kompleks nie byłby szansą poprawy wizerunku Krajnika - międzynarodowej wizytówki gminy?
- Wielokrotnie spotykałem się z różnymi deklaracjami co to ma nie powstać, a potem rzeczywistość okazywała się inna.
- Nie da się tego wyegzekwować?
- Nie, bo to właściciel decyduje, co i kiedy wybuduje. Nie chcę podważać obecnych deklaracji, ale nie sądzę, by takie firmy jak McDonald chciały wybudować coś w strefie zalewowej.
- Jakie są szanse na szybkie zakończenie sporu z inwestorami?
- Nie sądzę, że on ustanie. Rada Miejska może zmienić plan, ale wszystkie decyzje muszą być podejmowane racjonalnie i nie naruszać przepisów.
- Rozwój gminy to także rozwój jej mieszkańców, którzy chcą inwestować lub znaleźć zatrudnienie na obiecywanych przez inwestorów 40 miejscach pracy. Czy strategia należycie uwzględnia aspekt społeczny?
- Czy tych 40 miejsc pracy mamy tworzyć kosztem ponad 100 miejsc na targowisku?
- A więc byłaby to konkurencja dla gminnego targowiska?
- Ależ oczywiście! Tak jak planowana przy targowisku stacja jest konkurencją dla Setpolu i zdaję sobie sprawę, że firma ta może robić wszystko, aby próbować - jak rozumiem zgodnie z prawem - torpedować to przedsięwzięcie. Tak samo będzie to konkurencja dla Progresu. Nie łudźmy się, gdy ktoś mówi, że uczciwej konkurencji się nie boi.
- Czy wniosek grupy radnych w sprawie zmiany w planie będzie przedmiotem obrad najbliższej sesji?
- Myślę, że tak.
- Jak zrozumiałem, uważa Pan, że inwestycja panów Orszulaka i Lisowskiego w tamtym miejscu nie jest korzystna dla gminy?
- Nie jest korzystna dla gminy.
Rozm. i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska