Czy Chojnę stać na muzeum, a jeżeli tak, to na jakie?
Dziś kolejny głos w naszej dyskusji o idei stworzenia muzeum w Chojnie. Wszystkie dotychczasowe teksty można przeczytać na naszej stronie internetowej www.gazetachojenska.pl w linku "Jakie muzeum w Chojnie?"
Nie ulega wątpliwości, że Chojna, miasto z bogatą historią i takimiż zabytkami średniowiecznej architektury, muzeum powinna mieć. Oczywiście, że chciałoby się, aby było to muzeum dawnej Nowej Marchii (to z racji tego, iż Chojna, a raczej Königsberg NM był niegdyś niepisaną stolicą tej prowincji i największym jej miastem) lub co najmniej samorządowe Muzeum Regionalne Ziemi Chojeńskiej. Jako rozkochany w tym mieście i w jego nietuzinkowej wartości historycznych budowlach, a także jako dawny mieszkaniec Chojny, jestem jak najbardziej za jego powstaniem. Nachodzą mnie jednak wątpliwości natury ekonomicznej i w związku z tym postawię pytanie: czy w dobie kryzysu gospodarczego kraju stać miasto Chojnę na muzeum samorządowe ? Obawiam się, że długo, długo nie.
Jeżeli takie muzeum nie powstało w czasach dobrej prosperity miasta w latach 90. (zyski z bazaru w Krajniku Dolnym), to wątpię, aby dzisiaj dzielone skrupulatnie przez radnych pieniądze z niewielkiego gminnego budżetu trafiły na utworzenie muzeum, a nie np. na grożącą zamknięciem kolejną szkołę. Moja Chojna (1975 r.) to miasto z opustoszałą starówką (puste, porośnięte trawą kwartały dawnej śródmiejskiej zabudowy), z ruinami kościoła farnego i ratusza, z czynnym sowieckim lotniskiem, z prywatnym muzeum chojeńskiego aptekarza, ze sklepem meblowym we wnętrzu XVIII-wiecznego arsenału, z czynnym basenem kąpielowym oraz z jedyną placówką kulturalną - biblioteką na poddaszu starej siedziby magistratu. Było to wówczas miasto niemalże wymarłe, ze wspaniałymi zabytkami architektury.
Chociaż rozbudowa czy raczej trwająca po dziś dzień zabudowa Starego Miasta poprawiła znacznie wizerunek Chojny, to wiele rzeczy zapamiętanych w tamtym okresie uległo dewastacji lub całkowicie zniknęło z pejzażu kulturowego miasta. Mam na myśli niepowetowane straty wynikające z bezmyślnej dewastacji istniejących w latach 70. długich fragmentów murów miejskich (odcinki - północny i południowy), rozebranie zabytkowego budynku arsenału (stał on w narożniku krzyżujących się ulic Malarskiej i Piekarskiej), likwidację uliczki Wieżowej, dewastację basenu oraz wycinkę drzew na zabytkowej alei brzozowej.
Zabytkowe chojeńskie mury miejskie z każdym rokiem są coraz bardziej zdewastowane. Przybywa odcinków, na których sami chojnianie rozebrali je całkowicie (fot. rr)
|