Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 42 z dnia 18.10.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
11 do 2 dla Tuska
Mistrzyni świata w karate
Pomnik ponad głowami
Medale i nagrody dla nauczycieli
Stawiamy na menedżerów
Zawodówka po czterdziestce
Pogodzić przeszłość z teraźniejszością
Zdobywca McKinleya
Piłka nożna

Stawiamy na menedżerów

Rozmowa z naczelnikiem Wydziału Edukacji, Kultury, Sportu i Turystyki Starostwa Powiatowego w Gryfinie Wacławem Gołąbem

"Gazeta Chojeńska": - Czy Pana powrót do oświaty był zaplanowany, czy też wykorzystał Pan nadarzającą się okazję, bo ogłoszono konkurs na to stanowisko?
Wacław Gołąb: - To drugie. Nawet nie wiedziałem, że pani Barbara Maślak odchodzi na emeryturę i dopiero na stronie internetowej starostwa zobaczyłem informację o konkursie.
- Wrócił Pan poniekąd do swej pierwszej profesji.
- Zaczynałem jako nauczyciel techniki w Szkole Podstawowej w Widuchowej, potem byłem dyrektorem szkoły w Lubiczu, a wreszcie z racji "wójtowania" też byłem związany z oświatą, bo przecież jest to w gminach dziedzina priorytetowa.
- Czyli należy wnioskować, że tutaj lepiej się Pan czuje niż w biznesie.
- Praca w biznesie była dla mnie bardzo cennym doświadczeniem. Nauczyło mnie ono pokory i szacunku do ludzi tam pracujących. Teraz wiem, jak ciężką pracą jest to okupione, ilu zabiegów, wysiłku, poświęcenia i samozaparcia trzeba, żeby utrzymać się na rynku i radzić sobie na nim (W. Gołąb pracował w chojeńskiej firmie POMOT - przyp. red.). Jestem wdzięczny tym ludziom, że stworzyli mi takie warunki, że mogłem się tylu pożytecznych rzeczy nauczyć i zdobyć kolejne doświadczenie życiowe. Mam nadzieję, że oni też skorzystali na tym, że tam pracowałem.
- Czy obecne stanowisko naczelnika wydziału pozwala Panu na kształtowanie polityki oświatowej? Jest przecież Zarząd Powiatu z etatowym członkiem odpowiedzialnym za oświatę, a Pan w gruncie rzeczy jest urzędnikiem, który mógłby sprawdzać tabelki, segregować papiery, poprawiać sprawozdania itp. Czy ma Pan tyle samodzielności, że może nadawać kierunki powiatowej oświacie?
- Tak jak pan zasugerował, naczelnik nie jest kreatorem polityki oświatowej, bo kreuje ją zarząd i rada. Oni wygrali wybory i ponoszą odpowiedzialność polityczną za to, co się dzieje. Ja jestem odpowiedzialny za to, żeby w oświacie działo się dobrze. Pod tym pojęciem kryje się szeroka gama działań. Jednak w pewnym sensie jestem moderatorem polityki, ale jest to ściśle skoordynowane z zarządem. Jestem osobą, która ma się znać na przepisach, ma być fachowcem potrafiącym zinterpretować pewne fakty, przedłożyć raporty, zestawienia, pomysły. Mam mieć dobre relacje ze wszystkimi podmiotami zainteresowanymi oświatą i wreszcie tworzyć dobry klimat dla szeroko pojętej edukacji. Oświata jest delikatnym i złożonym tworem. Mamy przecież samodzielnych dyrektorów autonomicznych placówek, którzy mogą prowadzić własną politykę. Jeżeli są to ludzie, którzy mają głowę na karku i potrafią coś dobrego zrobić, to nie będziemy im przeszkadzać, lecz wspierać. Nasza polityka powiatowa jest nakierowana na wspieranie edukacji i dyrektorów, wzmacnianie szkół, aby stały się silnymi, samodzielnymi podmiotami. Przekładając to na biznes, dyrektorzy mają być menedżerami prowadzącymi specyficzne przedsiębiorstwo, które wypuszcza dobrych uczniów z odpowiednim ładunkiem kwalifikacji.
- Przez najbliższe lata szkoły ponadgimnazjalne będą na celowniku, bo wprowadzono prawdziwą maturę i siłą rzeczy pojawią się porównania i rankingi szkół. Tak było w podstawówkach i gimnazjach. Nasz powiat w pierwszym sprawdzianie nie wypadł rewelacyjnie. Czy już macie plany poprawy efektywności nauczania?
- Oczywiście. Wymagają one jednak szerokiej dyskusji, a następnie wdrożenia. M.in. jednym z pomysłów jest propozycja wdrożenia powiatowego systemu doradztwa metodycznego. Jest to system (autorstwa W. Gołąba i CDiDN-u, wkrótce bliżej przedstawimy to opracowanie - przyp. red.) oparty na porozumieniu gmin. Objęci byliby nim nauczyciele wszystkich placówek oświatowych powiatu. Zdaję sobie sprawę, że ocena szkół przez pryzmat matury jest uproszczona, jednak na rynku edukacyjnym odbiorca tej usługi, czyli rodzice i uczniowie, mają prosty przekaz: "Ta szkoła wypada słabo, więc ja tam nie pójdę". Dyrektorzy więc muszą to dostrzegać i wspólnie musimy dopracować się takiego modelu szkoły, żeby była atrakcyjna i dobra.
- Zgoda, a więc trzeba przekonać uczniów i rodziców, że tu w powiecie są tak dobre szkoły, że nie ma potrzeby uciekać do Szczecina czy Gorzowa. Czy nie byłoby dobrze, gdyby można zatrzymać np. takiego ucznia jak Mateusz Karolak z Czelina, który zdobył tytuł Wolszczana 2005? Czy nie myślicie np. o stworzeniu jakiejś elitarnej placówki?
- Jeszcze nie rozmawiałem z dyrektorami szkół na ten temat i nie mamy wypracowanego wspólnego pomysłu o tworzeniu szkoły wiodącej, ale już dwa ośrodki w naturalny sposób stały się wiodącymi. Może da się wypracować taki model, że utworzymy szkołę renomowaną, ale to musi potrwać. Tego nie da się szybko zrobić i musimy liczyć się z tym, że zawsze część najzdolniejszych uczniów nam ucieknie. O poziomie szkoły decydują nie tylko najlepsi, ale też ci najsłabsi, którzy ciągną ją w dół. Po pomiarze zewnętrznym (nowej maturze) jedna ze szkół otrzymała nakaz od kuratora przygotowania programu naprawczego. Jest to Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Chojnie. Tutaj nie było za dobrze, obecnie widać światełko w tunelu. Inne szkoły w powiecie utrzymały się na średnim poziomie, lecz nie są to wyniki satysfakcjonujące. Chcemy to poprawić i w najbliższym czasie będziemy wspólnie z dyrektorami radzić, jakie podjąć działania. Sądzę, że jednym z warunków jest poprawa kompetencji kadry. Dokształcanie musi mieć na celu nie zdobycie papierka do kolejnego awansu zawodowego, lecz rzeczywiste podniesienie umiejętności przydatnych do efektywnego nauczania. Np. cóż z tego, że mamy pracownie komputerowe i będzie ich więcej, gdy sporo nauczycieli nie potrafi ich wykorzystać do nauczania swojego przedmiotu?
- Czy jest Pan za zwalnianiem dyrektorów za brak efektów pracy szkoły?
- A jak byłby pan właścicielem przedsiębiorstwa i zarząd tej firmy nie realizowałby pewnych zaleceń, to co pan by zrobił? Decyzja byłaby taka: "panowie, macie pół roku, żeby się poprawić, potem przyjdę i sprawdzę". Dyrektorzy już to rozumieją. Oprócz tego regulują te sprawy przepisy, w wypracowaniu takiej decyzji uczestniczy organ nadzorujący, a ostateczną decyzję podejmuje Zarząd Powiatu. Inaczej jest w szkole podstawowej i gimnazjum, tam dziecko trafia z "nadania" danego obwodu, a do szkoły ponadgimnazjalnej przychodzą z własnej woli. W tym przypadku decyduje rynek usług edukacyjnych. Ilość dzieci już spada i do 2011 roku będzie spadać wręcz dramatycznie, więc gdy nie uda się zatrzymać większości uczniów tu na miejscu, to... ktoś będzie musiał zgasić światło.
- Czy pięć szkół ponadgimnazjalnych w naszym powiecie ma rację bytu? Któraś nie wytrzyma konkurencji.
- Dobrze pan powiedział. Któraś może nie wytrzymać konkurencji, dlatego we wszystkich musi być zrozumienie nadchodzących czasów i konieczność znalezienia swojego miejsca na rynku usług edukacyjnych.
Rozm. Tadeusz Wójcik

Dalszy ciąg w nast. numerze

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska