Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 42 z dnia 18.10.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
11 do 2 dla Tuska
Mistrzyni świata w karate
Pomnik ponad głowami
Medale i nagrody dla nauczycieli
Stawiamy na menedżerów
Zawodówka po czterdziestce
Pogodzić przeszłość z teraźniejszością
Zdobywca McKinleya
Piłka nożna

Pogodzić przeszłość z teraźniejszością

Stałym elementem na naszych terenach są niemieckie autobusy wycieczkowe, którymi przyjeżdżają z reguły ludzie w podeszłym wieku, mieszkający tu do 1945 roku. Oglądają miejsca, w których się urodzili i dorastali. W latach 90. takie podróże sentymentalne rozwinęły się także wśród Polaków, którzy zaczęli jeździć do swych korzeni np. w okolicach Lwowa czy Wileńszczyzny. Cechą wspólną tych podróży jest skupienie się na własnych losach i własnej historii, co jest do pewnego stopnia zrozumiałe. Jednak po dłuższym czasie okazuje się, że takie zawężenie nie sprzyja wzajemnemu poznawaniu się, porozumiewaniu i autentycznemu pojednaniu Polaków z Ukraińcami i Litwinami oraz Niemców z Polakami.

Tę lukę na naszym zachodnim pograniczu postanowił wypełnić Instytut Historii Stosowanej, założony w 2001 r. przez niemieckich i polskich studentów Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Jak mówią założyciele (dziś już absolwenci uczelni), chcą oni pogodzić przeszłość z teraźniejszością. Bo na pograniczu polsko-niemieckim widać było dobitnie, jak historia może stać na przeszkodzie w zrozumieniu tego, jak wiele nas łączy. - Chcemy ukazać to, co było i minęło, szanując to, co jest - mówią. Jeden z projektów nazywa się "Heimat Reisen" i polega na towarzyszeniu podróżnym przy poszukiwaniu ich źródeł, śladów rodziny. Przewodnikami są polscy i niemieccy studenci, znający doskonale nie tylko język sąsiada, ale prezentowane tereny.
Rozmawiamy z Berndem Vogenbeckiem z frankfurckiego Instytut Historii Stosowanej:
"Gazeta Chojeńska": - Pokazujecie te krajobrazy w innym świetle. Co jest w tym innego i nowego?
Bernd Vogenbeck: - Często od wielu lat tak było, że Niemcy podróżowali tu autobusami w dużych, 30-osobowych grupach. Przewodnik opowiadał np., że ten kościół był niemiecki itd. Pomyśleliśmy, jak to zmienić, by pokazywać ten krajobraz jako coś łączącego Niemców i Polaków, a także jak możemy pokazywać historię Polski na tych ziemiach. Nie chodzi o czasy Piastów. Chcemy pokazywać, jak ludzie żyli przez ostatnie 60 lat i żyją dzisiaj w tych miasteczkach, jakie napotykali trudności i jak doszli tego, że czują się tu teraz u siebie.
- Kto organizuje wyjazdy?
- Instytut Historii Stosowanej w ramach projektu stowarzyszenia Transkultura, tworzonego przez polskich i niemieckich studentów Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie n. Odrą.
- Ile zorganizowaliście już takich wycieczek?
- Do tej pory sześć i przygotowujemy jeszcze dziesięć. Jest to raczej specjalna oferta, a nie masowa. Zawsze chcemy odpowiednio takie wycieczki przygotować.
- Jak znajdujecie chętnych?
- Przez publikacje w gazetach wypędzonych w Niemczech. To jest najbardziej bezpośredni dostęp do nich. We Frankfurcie robimy też cykl wieczorów pod nazwą "Terra Transoderana". Chcemy poprzez to stworzyć forum dla ludzi pogranicza, zarówno z Frankfurtu, jak i Słubic. Ci ludzie mogą się dzięki temu spotkać i porozmawiać o historii. Przedstawiają swoje losy, porównują je ze sobą.
- W wycieczkach uczestniczą tzw. wypędzeni?
- Tak, ale nie tylko. Nastawiamy się też na ich dzieci, na następne pokolenie, na tych młodych, którzy interesują się, skąd pochodzi ich rodzina. Pamiętają, jak dziadek opowiadał, jak to było w heimacie, ale sami nigdy tam nie byli. Nie mówią po polsku, ale chcą poznać ten krajobraz i potrzebują osoby, która może być dla nich tłumaczem.
- Tradycyjne podróże sentymentalne nie cieszą się zainteresowaniem młodych pokoleń. Czy wasza nowa formuła jest szansą na to, by na takie wycieczki jeździli też młodzi Niemcy?
- Myślę, że tak, bo nie chcemy pokazywać tylko tego, co kiedyś było niemieckie. Chcemy też pokazać dzisiejszy krajobraz kulturowy - zarówno z niemiecką, jak i z polską historią. Młode pokolenia interesują się całokształtem tego krajobrazu i społeczeństwem, które mieszka tam teraz. To bardziej podobne jest do normalnej turystyki, bo np. w Grecji przewodnicy pokazują całą historię. Dlatego nastawiamy się na przedstawianie całej historii i kultury.
- W tradycyjnych niemieckich podróżach na te tereny historia kończyła się na 1945 roku.
- Kończyła się w tym sensie, że ich uczestnicy nie interesowali się, co się działo później, poza tym, że - jak często się mówiło - wszystko jest zniszczone i nie jest takie, jak przed wojną.
- Jak na tę nową formułę reagują najstarsi uczestnicy waszych wycieczek, którzy musieli w 1945 roku opuścić te ziemie?
- Dzięki temu stają się bardziej otwarci niż ci, którzy interesują się tylko niemiecką historią tych regionów. Oni chcą już poznać coś innego. Wcześniej robiliśmy też wycieczki dla studentów Viadriny, którzy mogą w ten sposób poznać np. tereny Ziemi Lubuskiej i dawnej Nowej Marchii. Niedawno następna grupa była na Mazurach. W przyszłości chcemy robić wycieczki na Śląsk i Pomorze. Projekt jest otwarty i liczymy, że zostanie na Viadrinie jako stała inicjatywa.
Rozmawiał Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska