Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 07 z dnia 12.02.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Walentynki, Walentynki, Walentynki
A mur runął...
Oświatowy kocioł
Polemika: o rozdziale kompetencji
Powiat nie schudnie
Wymęczone zmiany
Prowizorki odrzucone
Zapach Czarnego Lądu
Jedwabnym Szlakiem do Chin (11)
Nie topcie pieniędzy w Odrze!

Polemika: o rozdziale kompetencji

Od pewnego czasu śledzę przebieg debaty oświatowej na łamach "Gazety Chojeńskiej". Każdego roku w styczniu i lutym rady gmin stają przed dylematem: restrukturyzować czy nie system oświaty na terenie gminy. Problem szczególnie nasila się rok po każdych wyborach samorządowych, gdyż zgodnie z opinią wszystkich samorządowców z tzw. koalicji rządzących, to najlepszy okres na podjęcie radykalnych rozstrzygnięć. Wszyscy są zgodni, że nie ma bezbolesnych reform w samorządowej oświacie. Kto teraz nie poczyni odważnych kroków, praktycznie kolejne 3 lata ma stracone. Najczęściej wszystkie zwaśnione strony lubią zasłaniać swoje racje dobrem publicznym oraz troską o wychowanie młodzieży. Jednak prawda okazuje się zgoła inna, bo niemal zawsze bywa tak, że stanowisko zainteresowanych zdeterminowane jest prywatnym i partykularnym interesem materialnym, układzikiem, politycznym wyrachowaniem, wreszcie lękiem przed tzw. "nowym".
Szczególnie gorąca dyskusja toczy się w gminie chojeńskiej, gdzie dodatkowo widoczna jest gołym okiem "bolesna" współpraca burmistrza z większością w radzie. Dla osób z zewnątrz jasne jest, że żadne oświatowe zmiany w tej konfiguracji nie mają szans na powodzenie. Nie podejmę się oceny żadnej z przedstawionej koncepcji reformy oświaty, niemniej chciałbym zwrócić uwagę na kilka wątków, które budzą mój uzasadniony niepokój.
Chodzi mi przede wszystkim o próbę wciągnięcia w bezpośredni spór Kuratorium Oświaty - instytucji publicznej niezależnej od władzy samorządów lokalnych, powołanej m.in. do sprawowania nadzoru pedagogicznego nad oświatą. Szczytem takiego postępowania jest zarzut red. Ryssa o braku wydawania eksperckiej opinii na temat proponowanych koncepcji. Dodatkowo autorzy dwóch koncepcji w wywiadach dla "Gazety Chojeńskiej", tj. burmistrz i szef opozycji w radzie, wręcz powoływali się na rozmowę z przedstawicielem kuratorium. Moim zdaniem to zakrawa na kpinę z poważnej instytucji lub na próbę przeciągnięcia kuratorium na swoją stronę, o uznanie wyższości swoich racji zanim zapadnie jakakolwiek decyzja w postaci uchwały rady gminy o zamiarze etc. Nie dziwi mnie, że podczas ostatniej debaty nikt z kuratorium nie był obecny. To nie taktyka uniku, lecz prawidłowe odczytywanie swoich kompetencji. Nie ma dokumentu, nie ma zatem wydawania konkretnych opinii. Rozumiem, że akurat oddział zamiejscowy kuratorium jest pod ręką i było blisko, aby wprosić się na kawę do dyrektora, ale żeby luźną wymianę myśli od razu obarczyć mianem oficjalnego stanowiska kuratorium?
Jako pracownik oświaty z 20-letnim stażem i członek związku zawodowego popieram neutralność przedstawicieli władz oświatowych, bo to mnie utrzymuje w głębokim przekonaniu, że opinia na temat konkretnych uchwał nie tylko samorządu chojeńskiego ma szansę być niezależna, wolna od nacisków politycznych i wcześniejszych deklaracji w luźnych rozmowach kuluarowych, w których trudno dopatrzyć się ingerencji obowiązującej litery prawa. Tak bym sobie życzył przy okazji każdej likwidacji czy zmiany, tej powiatowej też, gdzie dotychczas jestem świadkiem, że może być normalnie na linii organ prowadzący - organ nadzorujący. Pańską opinię, Panie Redaktorze, odczytuję jako próbę zrzucenia odpowiedzialności za nieudolną próbę zmian w chojeńskiej oświacie na barki kuratorium. Czasy PRL-u, gdy kuratorium było jedyną słuszną i nieomylną władzą oświatową, już minęły. Decydujący głos mają samorządy lokalne, a wyrażają go w formie konkretnej uchwały. Na tej podstawie władze oświatowe są zobligowane do wydania opinii. Tak na marginesie, obecność innych przedstawicieli instytucji oświatowych podczas debaty należy odczytać tylko jako dobry przykład złej praktyki powierzania stanowisk publicznych w oświacie politykom, a nie niezależnym fachowcom. Zaskakuje mnie wyjątkowa gorliwość Pana Redaktora w tworzeniu listy nieobecności w debatach o gminnej oświacie, w tym radnych powiatowych. Zapewniam, że wymienieni radni są kompetentnymi, rzetelnymi i odpowiedzialnymi radnymi, o czym mam okazję przekonać się podczas codziennej pracy w Radzie Powiatu. W moim przekonaniu tworzenie dobrego i mądrego prawa lokalnego nie polega na organizacji i uczestnictwie w nieskończonej ilości długich debat, gdzie populistyczne wystąpienia często odbywają się przy aplauzie buczącej i pohukującej publiki. Z takiego podejścia nie zawsze zrodzi się pożądany owoc, nie wspominając już o jakimkolwiek.
Jestem przekonany, że radni powiatowi potrafią skoncentrować swoją uwagę na problemach oświaty ponadgimnazjalnej, natomiast ciężko, aby wymagać od nich dodatkowej aktywności w trosce o oświatę gminną. Proszę mnie dobrze zrozumieć, ale opisywane przez Pana Redaktora tzw. gminne debaty oświatowe niewiele mają wspólnego z merytorycznymi konsultacjami społecznymi, a wymarzony przez Pana skład personalny mija się z ustawowymi kompetencjami konkretnych osób.
Piotr Waydyk - radny powiatu gryfińskiego

Odpowiada autor: neutralność to nie nijakość
Jeśli istnieje jakiekolwiek podejrzenie, że w którejś szkole może nastąpić obniżenie poziomu nauczania i wychowania, a tym bardziej katastrofa wychowawcza, to zabranie głosu przez kuratoryjnych specjalistów jest nie tylko ich prawem, ale przede wszystkim obowiązkiem zgodnym z ustawowymi kompetencjami. I zasłanianie się jakąś neutralnością jest bezsensowne, bo jak najlepsi w województwie pedagodzy mogliby być neutralni w obliczu zarzutów o zagrożenie dobra uczniów? Zresztą kurator Kopeć pokazał, że jednak właściwie pojmuje swe obowiązki, bo na prośbę burmistrza przesłał swe uwagi (zob. str. 3), choć przecież rada nie podjęła jeszcze żadnej uchwały. Radny Waydyk już wie, że próba zmian w chojeńskiej oświacie jest nieudolna. Ja wolałbym usłyszeć to od kuratorium, które z definicji jest (powinno być) w tej kwestii najwyższym autorytetem. Bo jeśli nie, to po co nam kuratoria?
Nieobecność powiatowych radnych na debacie 30 stycznia bulwersowała dlatego, że z góry wiadomo było, iż mowa będzie także o szkołach im podległych. Za to - jeśli dobrze policzyłem - aż siedmiu powiatowych radnych pojawiło się 5 lutego na spotkaniu w ZSP 2 w Chojnie i w bardzo burzliwej, kilkugodzinnej dyskusji pozostawili wicestarostę zupełnie osamotnionego (o tym też na str. 3). Pozostawiam bez komentarza kwestię, czy tak postępują "kompetentni, rzetelni i odpowiedzialni" radni. Ciekawi mnie też, czy radny Waydyk uważa, że zamiar połączenia przez starostwo szkół ponadgimnazjalnych w Chojnie oparty został na "merytorycznych konsultacjach społecznych".
Zawsze będę bronił publicznych debat, choć faktem jest, że nierzadko stają się one populistycznymi wiecami. Ale najczęściej dzieje się tak wtedy, gdy pomysłodawcy zmian nie potrafią podać racjonalnego uzasadnienia.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska