Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 07 z dnia 12.02.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Walentynki, Walentynki, Walentynki
A mur runął...
Oświatowy kocioł
Polemika: o rozdziale kompetencji
Powiat nie schudnie
Wymęczone zmiany
Prowizorki odrzucone
Zapach Czarnego Lądu
Jedwabnym Szlakiem do Chin (11)
Nie topcie pieniędzy w Odrze!

Jedwabnym Szlakiem do Chin (11)

Seks po chińsku
Z Andrzejem Kordylasińskim rozmawiamy, tym razem z humorem, o stosunkach damsko-męskich w Chinach

"Gazeta Chojeńska": - Rozmawialiśmy już o architekturze, alkoholach, motoryzacji - czas pogawędzić o kobietach.
A. Kordylasiński: - Ha, ha, ha! Było o pięknych samochodach, a teraz o szybkich kobietach?
- Jak chodzą ubrane?
- Trudno mówić o seksapilu kobiet, ubranych w burki czy chusty, w części muzułmańskiej Chin. Choć i tam w dużych miastach, jak Urumczi, gdzie przeważają Chińczycy, ubierają się elegancko, ale nie wyzywająco. Są wyjątki, np. pekińskie lolitki.
- Ale ogólnie skąpo czy w mundurkach jak za czasów Mao Tse Tunga?
- Jest już duża różnica z tym, co widziałem 10 lat temu. Teraz jest bardziej kolorowo, ale nie kuso. Wcześniej, za Mao w latach 50. i 60. niszczyło się wszelki indywidualizm. Natomiast dawna chińska sztuka erotyczna była bardzo odważna. Malowano zmysłowe sceny w pięknych ogrodach. Jednak dużo prac zniszczono właśnie w epoce Mao. W przeszłości nie wstydzono się nagości. Miłość cielesna to dla nich od wieków coś naturalnego. Ciekawostką może być to, że kobiety w sypialni nie pokazywały pewnej części ciała - stóp.
- Teraz seks nie jest już tabu?
- Jest, ale wychodzi z podziemia - tak bym to ujął. Swoje oddziaływanie ma Hongkong, gdzie przetrwali taoiści głoszący, że seks służy zdrowiu i długowieczności. Do Chin wjechałem przez Kazachstan, do muzułmańskiego Yining, gdzie spotkałem Słowaków. Gdy wreszcie znaleźliśmy wolny pokój w hotelu, to w łazience obok pasty do zębów i mydła leżały prezerwatywy. To o czymś świadczy. Widzą problem (choćby AIDS), bo hotele są dla przyjezdnych, bynajmniej nie Europejczyków. Swym wyglądem wzbudzaliśmy tam raczej sensację, co świadczy, że biali bywają tam rzadkością.
- I co zrobiliście z tymi prezerwatywami?
- A kto by miał zaufanie do chińskich produktów? (śmiech)... Przypomniał mi się kawał, jak wzburzony facet w aptece narzekał na jakość prezerwatyw i kazali mu napisać skargę. Podszedł taki staruszek i mówi: "dopisz pan jeszcze, że spadywują!".
- Ale skoro były takie przybory, to pewnie do czegoś służyły. Nie proponowano wam jakiejś herbatki w miłym towarzystwie?
- Tego pierwszego dnia, gdy Słowacy poszli wieczorem na piwo, a ja musiałem zrobić pranie, co chwilę brzęczał telefon - dzwoniły same kobiety. Tak było niemal w każdym hotelu. Początkowo nie wiedziałem, o co chodzi. W Pekinie to nawet już po angielsku mówiły. Zawsze oferowały "masaż".
- Oj, gapa z Ciebie! Przecież strudzony turysta musi rozmasować stopy!
- Pytane, nie potwierdzały, o jaki masaż chodzi. Podawały tylko wstępną cenę: 60 juanów (jeden juan to ok. 30 groszy).
- Jak na chińskie warunki, to za rozmasowanie stóp trochę drogo... Chyba były dodatkowe bajery?
- W Chinach prostytucja i stręczycielstwo są zakazane, więc przez telefon z nieznajomymi o tym nie rozmawiają. Prostytucja, podobnie jak u nas, funkcjonuje pod przykrywką. U nas są agencje towarzyskie i night cluby, a tam zakłady fryzjerskie...
- Fryzjerki robią takie rzeczy?

- No, przy okazji też. Oficjalnie pracują eleganckie panie (co widać przez duże okna), a na zapleczu... Tam są przeważnie zakamuflowane domy publiczne.
- Nie mów takich rzeczy, bo w Osinowie cię zakatrupią.
- Hm... Mówimy o Chinach, gdzie jest inna kultura. Tradycja każe np. utrzymywać konkubinaty, które były i są czymś normalnym. Przykładowo tao seksu określa kobiecą rozkosz jako ciąg wznoszących się stopni. Kobieta coraz bardziej otwiera się na doznania, aby w końcu całkowicie odsłonić się przed partnerem.
- Na zdjęciach widać, że masz krótkie włosy. Chyba dość często się strzygłeś...
- Ha, ha, no tak... Gdybym był łysy, to na pewno jeszcze bardziej byłbym podejrzany. Chińczycy nie są łysi, bo mają niższy od białych mężczyzn poziom testosteronu. Dlatego też zwykle nie mają zarostu. Tam rzadziej oskarża się mężczyzn o przestępstwa związane z przemocą i na tle seksualnym.
- Ale z tzw. salonów fryzjerskich korzystają?
- Różne regiony i miasta mają swoją specyfikę. Przykładowo w Harbinie, stosunkowo niedaleko rosyjskiej granicy, proceder ten uprawiają Rosjanki. Przypadkowo natknąłem się na sytuację niczym w Amsterdamie. Tuż za jednym z hoteli, w takich oszklonych budkach, machały zalotnie "masażystki", często o blond włosach.
- Mieliśmy pogawędzić o kobietach, a plotkujemy jak baby u fryzjera.
- Ale wynikać stąd może dobra rada dla turystów, którzy wybierają się do Chin na tegoroczną olimpiadę.
- Jaka?
- Jeśli chcesz się wyspać w chińskim hotelu, to wyłącz telefon.
Rozm. Tadeusz Wójcik, fot. Andrzej Kordylasiński

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska