Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 4 z dnia 25.01.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Niezwykli są wśród nas
O jedną wioskę mniej
Nasz jedyny rodzynek
Potrafią wykorzystać szansę
Rada tylko powołuje komisję
Niech inni też korzystają
Deszcz laurów dla „Życia przed tobą”
Dawna muzyka w Chojnie
Świat nie jest fair
Legia i Hamburger już w piątek w Mieszkowicach
Szachiści z tarczą

Niech inni też korzystają


Rozmowa ze skarbnikiem Cedyni Joanną Bajsarowicz
"Gazeta Chojeńska": - Na sesji Rady Miejskiej wspomniała Pani o atrakcyjnej formie pozyskiwania środków na sfinansowanie inwestycji, które są realizowane przy pomocy funduszy unijnych. Chodzi tu o tzw. prefinansowanie. Na czym ten mechanizm polega?
Joanna Bajsarowicz: - Rzecz w tym, że gminy ubiegające się o środki pomocowe otrzymują je dopiero po zakończeniu zadania. Zwrot następuje po jego realizacji. A skąd mają wziąć pieniądze na całe przedsięwzięcie? Nikt nie ma tylu wolnych środków, żeby - tak jak w naszym przypadku - wyłożyć prawie 3 mln zł, bo to niemożliwe. Pozostaje więc kredyt komercyjny, który z kolei jest dość słono oprocentowany, bo bank musi zarabiać. Żeby jednak nie pozbawiać gmin możliwości inwestowania, budżet państwa uruchomił instytucję prefinansowania poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego. Ta forma finansowania jest bardzo atrakcyjna i tak pomyślana, że nie obciąża budżetu gminy, nie wpływa na jej wskaźnik zadłużenia, więc jest samorządom bardzo pomocna.
- Gdy tak jest jak Pani mówi, to należy się tylko dziwić, dlaczego gminy nie sięgają po taką pomoc. Przyznam, że nie słyszałem jeszcze, aby ktoś w naszym powiecie korzystał ze wspomnianego banku.
- To prawda, że gminy na razie sporadycznie ubiegają się o kredyt z BGK i podczas rozmowy ze mną sam prezes banku o tym wspomniał. Przypuszczam, że po prostu nie wiedzą o takiej możliwości.
- Jaki jest przepływ pieniędzy na styku bank - gmina - wykonawca inwestycji?
- Podam to na przykładzie Cedyni (gdyby doszło do rozbudowy oczyszczalni). Przyjmijmy, że inwestycja kosztuje 3 mln zł. Wykonawca po zakończeniu budowy wystawia gminie faktury na 3 mln. Gmina musiałaby zapłacić, ale nie ma tych pieniędzy, więc przekazuje fakturę na 2 mln do Banku Gospodarstwa Krajowego, a bank płaci wykonawcy. Wtedy gmina sporządza wniosek na 2 mln zł i wysyła do unijnego funduszu pomocowego, a z kolei Unia nie przekazuje pieniędzy dla Cedyni, tylko bezpośrednio dla banku. Tak więc gminie pozostaje do zapłacenia tylko milion złotych. To kwota, z którą można sobie poradzić, bo wkładamy 400 tys. swoich środków, a na resztę weźmiemy pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Jak już na sesji wspominałam, jest jeszcze możliwość uzyskania z budżetu państwa dotacji w wysokości 10 proc. kosztów kwalifikowanych (koszt całej inwestycji), a więc około 300 tys.
- Czyli można zrobić dużą robotę za niewielkie pieniądze.
- Oczywiście. Byłoby głupotą, gdybyśmy z tego nie skorzystali. Gdy szczegółowo wyjaśniałam radnym wszystkie mechanizmy i tłumaczyłam, na czym to polega, padały też głosy, czy nie lepiej remontować obecną oczyszczalnię. Można, ale po co? Za parę lat się zapcha i trzeba wyłożyć potężne pieniądze na budowę, a obecnie za koszt remontu będziemy mieć nową. Oprocentowanie pożyczki z BGK jest bardzo małe, bo waha się od 25 do 75 proc. oprocentowania 52-tygodniowych obligacji państwowych (na około 6%), czyli w granicach 1,75-4 proc. w skali rocznej. Odsetki płacić będziemy tylko za krótki okres - od momentu zapłacenia faktury przez bank do chwili uzyskania środków z UE. Będzie to wprost symboliczna kwota.
- Wspominała też Pani, że gminy powinny szerzej korzystać z takich możliwości. Dlaczego do tej pory tego nie robią?
- Sądzę, że ta wiedza jeszcze dostatecznie się nie rozpowszechniła. Dla mnie to też nowość, ale obecnie chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami z innymi. Niech oni też skorzystają, bo naprawdę warto. Dla niektórych samorządów jest to chyba jedyna możliwość inwestowania, bo gdy mają duże zadłużenie, to nie mogą nawet pożyczki zaciągnąć.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska